poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Serum dla naczynkowców wg przepisu Siempre

Hej ;) W ostatnim poście zakupowym wspomniałam o nowym serum z półproduktów, które ukręciłam i z powodzeniem używam od niedawna. Żeby nie przedłużać jest to serum do cery naczynkowej według przepisu Siempre ze znanego wam bloga Siempre la belleza ;)

Co prawda nie mam cery stricte naczynkowej, jednak jestem nieszczęśliwą posiadaczką kilku naczynek na nosie, co irytuje mnie niezmiernie. Jako, że dotychczas niewiele robiłam ze swoimi naczynkami, postanowiłam wyciągnąć oręż i działać ;D Przeszukałam pół internetu w poszukiwaniu specyfików, ale nie uśmiechało mi się wydawać dużo na trzy naczynka na krzyż. Poza tym chciałam coś o dość naturalnym składzie. Najlepiej serum. I wtedy trafiłam na bloga Siempre (no może nie wtedy, bo bloga podczytuje już dość długo;) dokładniej mówiąc trafiłam na post o regenerującym serum dla naczynkowców i stwierdziłam, że to jest to ^^ Akurat przymierzałam się do zakupów na ZSK, także to była idealna okazja ;) Dodatkowo moja rodzicielka jak usłyszała o serum to oczywiście też się jej zachciało, więc dla motywacji sfinansowała moje zakupy (two birds, one stone ;)

Przepis:
Macerat z kasztanów 4g
Macerat z kwiatów arniki 4g
Elastyna 1g
Wyciąg z aloesu 2g
Kwas hialuronowy 1,5% 4g
Mleczan sodu 4g
Hydrolat z kwiatów pomarańczy gorzkiej* 6g

* Można zastąpić oczarowym, z kwiatu lipy lub kocanki
+ 2 krople konserwantu DHA BA (niestety zagapiłam się i nie zamówiłam ;/ także serum przechowuję do 2 tygodni w lodówce)
na zdjęciu brakuje aloesu ^^"

W oryginale jest hydrolat z kwiatów pomarańczy słodkiej, jednak na ZSK jest niedostępny, także zamieniłam go na gorzką, który również służy naczynkowej cerze ;) Następną porcję zrobię z hydrolatem z liści oczaru.

Serum robiłam tak jak napisała Siempre, czyli odmierzałam składniki i wlewałam prosto do buteleczki ;)
 gotowe serum, jak widać już po kilku użyciach ;)
a tu wymieszane :)

Na razie nie będę się rozpisywać o działaniu, ponieważ serum używam od nieco ponad tygodnia, także jeszcze za wcześnie. Mam zamiar zużyć to i zrobić kolejną porcję z hydrolatem oczarowym. Po zużyciu obu podzielę się z wami wrażeniami. 
Na dobry początek powiem, że jeśli chodzi o nawilżenie i generalnie odżywienie twarzy to jestem pozytywnie zaskoczona. Cera jest miękka i gładka, ujednolicona ;) Więcej na razie nie powiem ^^"

Na dziś to tyle ;) Macie swoje ulubione serum?

P.S Wybaczcie dziwnie rozmazanie na zdjęciach (takie białe smugi), ale ostatnio koleżanka poprzestawiała mi coś w aparacie i jako laik zupełnie nie umiem tego naprawić. Wiecie może jak można to zmienić? 

niedziela, 28 kwietnia 2013

Chwalimy się: Ostatnie zdobycze zakupowe ;)

Hej! Dziś zdjęciowy post o moich ostatnich kosmetycznych i półproduktówych zakupach. Zapraszam do oglądania :)


Na pierwszy ogień idą półprodukty. Zakupy zrobiłam jak w zwykle w ZSK i w większości wybrałam składniki do serum, które miałam zamiar ukręcić, a o którym prawdopodobnie jutro pojawi się wpis.

Lista zakupów ;)
- hydrolat z kwiatu pomarańczy - już nieco zużyty przez mnie ;) używam na co dzień jako toniku, przepięknie pachnie i nie podrażnia,
- hydrolat z liści oczaru - użyłam dwa razy i za każdym razem mnie podrażnił ;/ a ja dość gruboskórna jestem, zużyję jako dodatek, solo raczej nie dla mnie,
- olej arganowy - sławny olej ;) używam na noc jako "szybkie serum" z kwasem HA 1%,
- olej z nasion herbaty - na razie użyłam raz, bardzo lekkie, fajnie się wchłania,
- kwas HA 1,5% - kupiony do serum, 
- kwas HA 1% - jak zwykle do wszystkiego ;)
- mleczko pszczele w glicerynie - zakochałam się w nim i kupiłam w największej butelce ;) oczywiście na włosy do masek i na noc na twarz kropelka do kremu ;)
- mleczan sodu - do serum, oprócz tego będę używała do masek do włosów,
macerat z kasztanów - do serum, 
- macerat z kwiatów arniki - jw.
- niezmydlalna frakcja oleju sojowego - kupiona z czystej ciekawości, taka sobie, denerwują mnie w niej małe drobinki, które nie chcą się rozpuścić i "szorują" po twarzy ;/
Gratisy:
- korund mikrodermobrazja - mam pełnowymiarowe opakowanie, także zostawiłam siostrze ;)
- olej jojoba - jeszcze nieużywany,
- hydrolat różany - został w lodówce, w domu ;/ jeszcze po niego wrócę ;D 

Kontynuując ;)
Składy
W Naturze upolowałam proteinową odżywkę Artiste, a w Rossmanie naturalny antyperspirant z Alterry. Za to wizyta w Carrefourze zaowocowała niespodziewanym zakupem "Loton, Provit, Eliksir ziołowy przeciw wypadaniu włosów". Na zdjęciu nie widać Joanny Rzepy, kupionej  w Superpharm ze zwykłej ciekawości w, bo czeka na mnie jeszcze podobna kuracji tylko z ampułkami. Z wyżej wymienionych produktów użyłam tylko antyperspirantu z Alterry, bardzo delikatny, raczej do warunków domowych, nic bardziej ekstremalnego ;) Ślicznie pachnie ^^ 

Następnie zdobycze z doz.pl, czyli planowany krem żurawinowy Apis oraz nieco mniej planowany szampon ;) Krem użyty jak na razie dwa razy ;) Całkiem pozytywne wrażenia ^^

Na razie daję sobie ogromnego bana na zakupy kosmetyczne, dopóki nie zużyję tego co mam ;) Kurację wcierkowe na nudnym wykładzie rozpisałam sobie do września ;P 

Też tak chomikujecie? Czy raczej na bieżąco uzupełniacie zapasy? ;)

Pozdrawiam 
Lady Snow

sobota, 27 kwietnia 2013

Podsumowanie akcji robienia przysiadów + Pump It oraz bieganie ;)

Hej! Dziś po trochę wszystkiego związanego ze sportem i zdrowym stylem życia, który ostatnio z powodzeniem uskuteczniam ;)
Przysiady
Na początek idą przysiady. Do robienia przysiadów zmotywowała mnie akcja Bambusowego Raju - Squats Challenge pisałam też o niej w TYM poście.

Przyznam się wam szczerze, że nie skończyłam wyzwania. Doszłam do jakiś 45, a potem zapominałam, nie chciało mi się itp. Poza tym robienie samych przysiadów jest dość nudne ;/ Ale przynajmniej weszło mi w nawyk robienie codzienne przynajmniej 20 przysiadów ;)

Pump It
W międzyczasie oglądnęłam filmik BubzBeauty o jej codziennych zajęciach i tam zobaczyłam ćwiczenia Pump It (które Bubz żartobliwie określiła jako 'porn exercise') ;) Baaardzo mi się spodobały, więc zamiast przysiadów razem z współlokatorkami, a czasem sama wykonuję całą serię tych ćwiczeń (8 części) po takiej sesji czuję się pozytywnie zmęczona ;)


Bieganie
Na koniec bieganie ;D Staram się biegać codziennie rano lub pod wieczór. Raz byłam w okolicach południa i myślałam, że umrę z odwodnienia ;P 

Na początku biegałam w trampkach, co nie było dobre dla moich łydek, więc zaopatrzyłam się w sportowe buciki - Nike Dual Fusion Run, w których zakochałam się od pierwszego wejrzenia, a także przymierzenia. W podeszwie mają takie fajne "cosie" dzięki którym stopa fajnie odbija się od powierzchni ;) (wybaczcie profesjonalny język ;)


Na początku odczuwałam lekkie bóle stopy, kiedy buty dostosowywały się do moich nóg, ale teraz mogę biegać duże (jak na mnie;) dystanse bez żadnych dolegliwości. 
Średnio biegam około 30 minut, z tym że po pierwszym kwadransie robię sobie coś koło 3 minut marszu. Nie mam jeszcze żelaznej kondycji, ale się nie poddaję ;D 

Największą zaletą biegania jest ilość radości jaką daje oraz przyjemnie bolące mięśnie po wysiłku (no i oczywiście jędrniejszy tyłek, łydy i uda ;) To motywuje, aby nie poddawać się i dążyć do celu. 
Mój cel to na razie bieg 30 min bez przerwy, bez uczucia palących płuc oraz stanu przedzawałowego ;) Nie mam zamiaru schudnąć czy coś, ale chciałabym mieć bardziej "wyrzeźbione" ciało. Bez przesady oczywiście. Koksić nie będę xD 

Jeśli uprawiacie jakikolwiek sport lub chcecie zacząć to na dobry początek motywujący pingwinek dla was ;D
Macie swoje ulubione sporty? ;)

Pozdrawiam
Lady Snow

piątek, 26 kwietnia 2013

Elastyna z ZSK - moja miłość ;)


Kilka dni temu pięknie nawilżyłam włosy maską z dodatkiem gliceryny roślinnej i dopóki nie wyszłam z domu włosy były w świetnym stanie - gładkie  błyszczące, ładnie się podkręcały. Wyszłam, pojechałam na uczelnie, a tam masakra! Puch, kiła i mogiła ;P
Na zewnątrz było wyjątkowo ciepło, ponad 25 stopni, a ja w kurtce rano wyszłam -.-" także coś mnie tknęło. Pogoda! Punkt rosy! Wygrzebałam z pamięci, że czytałam o tym u Czarownicującej, także po powrocie do domu wpisałam w Google pożądane frazy i oczywiście moim oczom ukazał się owy post KLIK i już wszystko było jasne.
Post czytałam już kiedyś, ale nie przywiązałam do niego zbyt dużej uwagi. Błąd! Teraz ratuje mi życie (ekhem włosy ;)

Otóż gliceryna to humektant (żeby nie parafrazować, znów odsyłam do Czrownicującej KLIK ;), który według tabelki pogodowej w temp. powyżej 21 stopni jest wysoce niewskazany i może powodować niechciany puch.
Także poczytałam, pogłowiłam się, a że u mnie generalnie brak czegokolwiek z silikonami (nie robią mi dużej krzywdy, ale przyklap ;/ ) zdecydowałam się na coś z półproduktów. No i padło na elastynę z ZSK <3 ;)

Dodałam około 10 kropel do porcji maski Gloria (sama maska jest bez szału) pod czepek na około 30 minut, po czym dokładnie spłukałam. Efekt? Lśniące, wygładzone włosy. Byłoby cudownie, gdyby nie po kilku godzinach zrobił się przyklap ;/ Ehhh...
Kolejna próba? Oczywiście ;D Tym razem tylko 5 kropel, na krócej i już bez czepka ;) Efekt? Włosy również gładziutkie, miękkie i błyszczące, bez przyklapu ^.^ O puchu zapomniałam, mimo, że dużo łaziłam, a gorąco było jak w piekle. Elastyna maj low ;D

Mam zamiar także dodać ją do kremu, ale znajduje się w serum do twarzy, które sobie niedawno ukręciłam, więc na razie nie będę szaleć ;) O serum za niedługo napisze ^^

Z powodu braku czegokolwiek z silikonami postanowiłam zaopatrzyć się w serum na końcówki z Green Pharmacy.
Po jednym użyciu nie mogę opisać działania, jednak pierwsze wrażenie bardzo pozytywne ;) Skład również bardzo miły ;) Jak mi będzie groził puch na pewno kropelką lub dwoma będę ratować włosy ^.^

A Wy jak walczycie z puchem? Macie swoje specjalne sposoby?

Pozdrawiam ;)

czwartek, 25 kwietnia 2013

Azjatyckie Inspiracje: Circle Lenses - teoria i praktyka


Dziś trochę o Circle Lenses, czyli soczewkach, które mają za zadanie powiększyć oczy oraz czasami zmienić też kolor. Wow fantastic baby ;)

Kilka słów na początek
Jeśli nosimy soczewki korekcyjne (tak jak ja) i mamy doświadczenie w grzebaniu w oku oraz pojęcie o zasadach higieny dotyczących użytkowania soczewek to nie musimy kontaktować się z okulistą. Choć i tak taka konsultacja jest zalecana. Należy pamiętać jednak o zwyczajowych regularnych wizytach. U mnie zazwyczaj odbywają co 6 miesięcy.

Gdy jednak nie nosimy soczewek w ogóle, a chcemy zacząć użytkować CL (nie tą z 2NE1 ;) wtedy kontakt z lekarzem jest absolutnie niezbędny, nie znamy reakcji naszych oczu na "ciało obce" (jak to mówi moja okulistka ;) jakim jest soczewka i konsekwencje mogą być ogromne, także uczciwie przestrzegam.


Jak wybrać Circle Lenses?

Musimy odpowiedzieć sobie na dwa zasadnicze pytania:

1. Czy chcemy zmieniać kolor? Jeśli tak, na jaki?

Z CL możemy zmienić kolor nawet ciemnych oczu. Sama mam bardzo ciemne oczy, więc to dla mnie wieczna bolączka, że nie mogę zmienić koloru zwykłymi soczewkami. Na szczęście wtedy przychodzą z pomocą Circle Lenses, które może nie zmienią nam kolor bardzo drastycznie, ale w świetle dziennym będzie widać pożądany kolor. 
Jeśli nie chcemy zmieniać koloru radykalnie wystarczy, że wybierzemy soczewki o zbliżonej barwie do naturalnej. 
Ewentualnie, jeśli w ogóle nie chcemy zmieniać koloru, możemy zakupić soczewki z samą czarną obwódką, bez barwnika. Nie widziałam ich jednak na PP, choć z pewnością są do zdobycia.


2. Jak bardzo chcemy powiększyć oczy

Tak jak z kolorem, z rozmiarem również możemy poszaleć. Sama miałam zawsze rozmiar 14,0/14,2 mm. Wyglądają naturalnie i lekko wychodzą za naturalną tęczówkę. Polecam je osobom, które chciałby chodzić na co dzień w CL.
Wiadomo im większy rozmiar tym mniej naturalności w wyglądzie. Jednak gdy ktoś pożąda takiego look'u lub robi cosplay wtedy większe soczewki będą niezastąpione ;D
Raz widziałam nawet 20mm, hahahaha ja bym pewnie nawet tego do oka nie wcisnęła ;P 

Żywotność soczewki
Te 6 miesięcy, czy 1 rok mogą sobie wsadzić pomiędzy bajki. Przynajmniej w moim przypadku średnio po 2,5 miesiąca przestawały nadawać się do użytku. Prawa zsuwała mi się z oka niemiłosiernie i nie szło tego wytrzymać, więc wylądowały w pudełku i tak sobie leżą. Oczywiście czekają na wyrzucenie, bo już tego nie założę. 
Najlepiej kupić miesięczne lub 3-miesięczne. 
Nie wiem dlaczego na PP piszą, że wytrzymają rok...


Gdzie kupić?
Dla mnie najlepszym sklepem jest Pinky Paradise, który polecała nam kiedyś Azjatycki Cukier. Ceny tam odpowiadają cenom na Allegro, z którego raz kupowałam soczewki. Jednak wybór na PP jest o wiele większy i mamy pewne źródło. Na Allegro jest jeden sprzedawca, który jest dystrybutorem firmy Geo, z której pochodziły moje pierwsze, niebieskie soczewki. 
Wracając do PP, wysyłka kosztuje tam 5$ za jedną parę, a 7,50$ za dwie. Ceny soczewek wahają się od 11$ - 30$.

Początki
Nawet stali użytkownicy szkieł kontaktowych mogą odczuwać dyskomfort podczas kilku pierwszych "założeń". Jak pierwszy raz ubrałam CL to było WTF? Co ja mam w oku?! Później dopiero powoli się przyzwyczaiłam ;)

słodziutkie pudełeczko na szkła ;))

Moje trzy grosze ;)
Przymierzam się do zakupów kolejnych Circle Lenses, ponieważ je uwielbiam ;D Wcześniej kupiłam dwie pary niebieskich z Allgero, które były ok, ale nie zachwycały. Po czym zdecydowałam się na zakupy w Pinky Paradise i wybrałam tą parę.
Efekty przeszły moje oczekiwania. Wyglądały bardzo naturalnie, lekko powiększały oczy i ładnie zmieniały barwę tęczówki.
Uwaga! Zdjęcia z real life ;D Oglądacie na własną odpowiedzialność ;P
"Gołe oko" z góry przepraszam za make up -.-" robione po całym dniu także ledwo już cokolwiek mam na oku ;) 
 Stare zdjęcie ;) Widać po brwiach ^^"Jedyna fota jaką strzeliłam patrzajkom w czasach noszenia CL, niestety bardziej aktualnego zdjęcia nie posiadam ;/ Jakaś przytrzymana tu jestem ;D
Zdjęcie robione w dość słabym świetle. W świetle dziennym kolor jest jeszcze bardziej wyrazisty ;)

Na dziś to tyle ;) Jutro będzie włosowo, bo niby blog o włosach, a tu dawno nic nie było ;)

Pozdrawiam gorąco ;)
Lady Snow

czwartek, 11 kwietnia 2013

Bloglovin ;)

Hej! Dziś wpis na szybko o usłudze śledzenia nowych wpisów Google, która podobno ma być wycofana. Na wszelki wypadek założyłam więc Bloglovin.
Klikając na link można zacząć śledzić bloga:

<klik> ;)

środa, 10 kwietnia 2013

[Recenzja] BB beznadziejny ;P Lioele - Beyond the Solution BB Cream

Cześć! Dziś recenzja BB kremu, który nie zachwycił mnie zbytnio. Delikatnie mówiąc był całkowicie do d..., jeśli rozważacie zakup zastanówcie się i może po tej recenzji przemyślicie to ponownie ;P
Na początek powiem, że nie kupowałam go w ciemno, a zużyłam kilka próbek i byłam bardzo zadowolona z bebika, zresztą na początku używania pełnowymiarowego opakowania było ok, potem się porobiło ;)
Najbardziej zraził mnie pewnego spokojnego ranka, kiedy stałam sobie na przystanku w dość zimny poranek, wyciągam lusterko, żeby robić check up, a tu masakra -.-" na nosie starty w połowie, pod oczami w siedzi w zmarchach, na policzku tam jest tam go nie ma, a przed wyjściem był nałożony jak zwykle, tylko, że nie przyprószyłam go pudrem -.- i tak oto krem sobie zwiał z twarzy ;/ Pozostałam na twarzy resztę delikatnie roztarłam chusteczką, w autobusie zrobiłam małe poprawki i jakoś przetrwałam dzień ;)

Opis 
Generalne krem ma nadawać skórze miękkości, kryć niedoskonałości, wyrównywać koloryt, wygładzać. Producent obiecuje naturalny wygląd makijażu oraz łatwość w wykonaniu szybkiego makijażu bez potrzeby użycia bazy czy podkładu <klik>
Użycie
Na oczyszczoną twarz, nakładałam zwyczajny krem nawilżający, a potem BB. Jedna warstwa daje bardzo delikatny, naturalny efekt, kolejna wygląda na twarzy paskudnie jak zwykły podkład ;/ Nakładane palcami; nie dorobiłam się jeszcze porządnego pędzla do nakładania podkładu -.-"

Wydajność
Całkiem niezła, nie mogę zmęczyć tubki ;/

Konsystencja i zapach
Konsystencja dość wodnista, łatwo się rozprowadza. Zapach przyjemny, lekko pudrowy.

Opakowanie
Smukła tubka z higieniczną pompką. Jedyną wadą, jest to, że aplikator brudzi zatyczkę i wygląda ona nieestetycznie.
wow so SHINee!!!
buuu ;( a tak wygląda zaraz po zamknięciu -.-" normalnie wygląda to jeszcze gorzej ;/

Skład
Z dobrych rzeczy mamy tu olej makadamia, jojoba, wit. E, skwalen, bisabolol, wyciąg z lukrecji, alantoinę, kwas hialuronowy oraz kolagen morski. Nie licząc olei reszta znajduje się na samiutkim końcu. 

Działanie
PLUSY
- ładny zapach
- radzi sobie z mniejszymi zaczerwieniami
- wydaje mi się, że na lato będzie ok,

MINUSY
- słabo kryje (nie radzi sobie z niespodziankami, większymi zaczerwieniami)
- brak filtra UVA/UVB
- błyszczy się nieestetycznie
- w bardziej ekstremalnych (lub zimie) warunkach nie zdaje egzaminu (ściera się, waży, zbiera w załamaniach)
- bez pudru nie trzyma się za długo na skórze
- nieładny odcień (szarawy beż)
- opakowanie się paprze się szybko,


Cena i dostępność
Kupiony na eBayu, za ok 40zł. Sprzedawca: cosmetic.love. Oprócz tego można go dostać na allegro, bądź w sklepach online takich jak asian store w śmiesznie wysokich cenach ;P 

Podsumowanie
Zdecydowanie nie kupię ponownie ;/ Krem jest bardzo przeciętny i jestem do niego zrażona. Generalnie hate. Za taką cenę można mieć o wiele lepszą Misshę PC lub Skin79 Hot Pink.

3-/6

wtorek, 9 kwietnia 2013

Azjatyckie Inspiracje: Zielona herbata na różne sposoby ;D

Hej! Dziś post herbaciany! Czyli o mojej ukochanej zielonej herbacie ;)


Zieloną piję dość regularnie, ale akcja "Piję, na zdrowie" zmotywowała mnie do picia jej częściej jako zastępca czarnej herbaty. Nie mam zamiaru oczywiście przesadzać, wydaję mi się, że max. 4 zielone herbaty dziennie będzie wystarczające ;)

O właściwościach zielonej herbaty na pewno słyszałyście nie raz, nie będę pisać wywodów na temat, który został wyczerpany przez osoby bardziej kompetentne ode mnie. W dużym skrócie skrócie zielona herbata zawiera wiele cennych składników i antyoksydantów, pomaga w oczyszczaniu organizmu, reguluję przemianę materii, mocna dodaję energii, delikatna uspokaja i rozluźnia.

Do łagodnego typu należy sencha, którą uwielbiam!
Moja ulubiona to brzoskwiniowa oraz z owcami leśnymi.
owoce leśnie
 brzoskwinia

Obie mają bardzo delikatny, lekko słodkawy aromat. 

Jak je przyrządzam? 

Zagotowaną wodę (jakieś 200ml) przelewam do dzbanka, aby szybciej ostygła i po około 5 minutach zalewam liście, którą umieszczam uprzednio w specjalnym zaparzaczu (można się w nie zaopatrzyć w sklepach: Kawa czy herbata, Czas na herbatę lub Peppco albo jakiś markecie. Można też użyć kubka z siteczkiem lub siteczkopodobnym porcelanowym czymś ;)
Generalnie zaparzam herbatę jakieś 3-4 minuty
Gotowe! Można się relaksować ;)

Z innych gatunków popijam zwykłą zieloną bez dodatków, która ma mocniejszy smak i potrafi być pieruńsko gorzka. 
Dodatkowo czasem zaparzę takie cuś:
Green Tea HAICHAO - wysokiej jakości zielona herbata produkowana z najlepszych krzewów herbacianych prowincji Yunnan w Chinach. Wytwarzana na metodą tradycyjną w postaci prasowanych kostek [opis na pudełku]. 

 Czyli liście herbaty "sprasowane" w kwadracik ;D
Herbata ta to zwykła liściasta zielona, dość mocna. Jeden kwadracik można parzyć 4 razy, za każdym razem smak jest trochę inny. W opakowaniu jest 40 takich saszetek, czyli w przybliżeniu z całego pudełka zrobimy 160 herbat! ;D Herbata kosztuje koło 15zł i można ją zdobyć w zdrowej żywności.

A teraz magiczny proces zaparzania ;)
Niczego nieświadomy kwadracik herbaty ;D Nie wie co go czeka ^^
Herbatę zalewamy zagotowaną wodą o temp. 95 stopni.
Po jakimś czasie liście się rozprostowują. Czas zaparzania to około 4 minuty.

Pyszna herbata gotowa!

I na koniec...
Zielona herbata na zimno

To świetna alternatywa na lato! Jest banalna w wykonaniu a do tego pyszna i o wiele zdrowsza niż butelkowane pseudo herbaty.
  1. Do dzbanka wsyp 3-4 łyżeczki liści (proporcje takie jak normalnie 1 łyżeczka na filiżankę) i zalej je zimną przegotowaną wodą lub niegazowaną wodą (typu Żywiec Zdrój).
  2. Wsadź do lodówki na kilka godzin lub całą noc
  3. Herbata gotowa! Można ją posłodzić miodem, albo dodać kostki lodu ;)
Na początku wątpiłam, czy liście "zaparzą" się w zimnej wodzie, jednak gdy zaglądnęłam do lodówki, w dzbanku woda miała barwę jasnozieloną, a liście były rozłożone ;) 
Polecam szczególnie na upalne letnie popołudnia ^_^

Oczywiście o zielonej herbacie można pisać długaśne wywody, zachęcam do pogłębiania tematu! Gatunków jest bez liku, a rozstrzał cenowy jest ogromny ;)
Osobiście polecam kupować sypane herbaty w specjalistycznych sklepach niż ekspresowe, bo wtedy widzę co dostaję i wiem za co płacę ^_^

Na dziś to tyle ;)

Pozdrawiam <3
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...