Dawno nie było azjatyckiej recenzji, także dziś nadrabiam braki ;)
Ginvera Green Tea Whitening Marvel Gel, czyli sławny peeling enzymatyczny, który ma pozbawić naszą buzię niedoskonałości i zaskórników, a dodać jej blasku, wygładzić, rozświetlić oraz rozjaśnić ;) Czy działa? Na to pytanie odpowiadam poniżej.
Jak opisuje go producent
A opisuje go w 10 punktach ;)
Ok, także w skrócie: likwiduje (ściera) głębokie warstwy martwego naskórka, bezboleśnie pozbywa się zaskórników, zwęża pory, rozjaśnia przebarwienia, blizny, piegi, usuwa 'oil seeds' podskórne gule (nie jestem pewna, czy dobrze to rozumiem, w razie czego proszę o uwagi ;), reguluję wydzielanie sebum, zapobiega powstawaniu niespodzianek, rozjaśnia zmęczoną cerę, zmienia szarą, szorstką skórę w miękką i gładką, wybiela skórę i daje efekt "nowej skóry", zwiększa przyswajalność produktów pielęgnujących cerę. Uff, sporo tego jest ^^
Użycie
Porcję wielkości orzecha laskowego nakładamy koniecznie na suchą twarz, suchymi rękami i masujemy ok 1-2 minut. Ginvera wtedy "zroluję" się i to ponoć jest nasz martwy naskórek. W sieci jest sporo zdjęć jak ten proces wygląda. Można używać codziennie.
Wydajność
Dość dobra, mi tubka wystarczyła na miesiąc codziennego używania. Drugą mam do dzisiaj, ale używam jej dość nieregularnie.
Konsystencja i zapach
Konsystencja gęsta, ale w trakcie nakładani robi się wodnista. Taka żelowa. Zapach bardzo lekki, świeży i przyjemny.
Opakowanie
Miękka tubka, bardzo ładnie się prezentuje. Napisy nie ścierają się. Pod koniec miałam problemy z wydobyciem produktu, także rozcięłam opakowanie ;) Teraz zrobię tak samo ^^
Skład
Jak widać same wisienki ;) No może nie licząc silikonów (lotny i przyjazny), a do tego dłuugaśna lista ekstraktów i wszelakiej maści składników odżywczych ;)
Działanie
PLUSY- bardzo dobrze oczyszcza
- delikatny
- pięknie pachnie
- pozostawia cerę niesamowicie miękką, wypróbowałam bardzo dużo różnych peelingów (enzymatycznych, mechanicznych) i żaden nie pozostawiał skóry tak miękkiej, dosłownie jak pupcia niemowlaka ;)
- zwęża pory
- po dłuższym używaniu rzeczywiście zimniejsza liczbę zaskórników, ale nie usuwa ich całkowicie (choć może przy stosowaniu dłuższym niż miesiąc, regularnym ofkors)
- rozjaśnia cerę (o tak zdecydowanie, również dostrzegalne po dłuższym używaniu)
- zapobiega powstawaniu niespodzianek (zauważyłam to, gdy czekałam na drugie opakowanie i zaprzestałam na chwilę używać ginvery)
- nie wypowiem się o rozjaśnianiu piegów, czy blizn ponieważ ich nie posiadam, w kwestii przebarwień zauważyłam, że rozjaśnił trochę takie małe plamki po opalaniu,
- cera jest bardziej promienna po użyciu,
- rzeczywiście daje efekt "nowej skóry",
- zwiększa możliwości masek, czy kremów, zauważyłam to między innymi używając maseczki z glinki wulkanicznej Innisfree, której działanie było wzmocnione po użyciu tego żelu,
MINUSY
- zdecydowanie cena ;/ za jedyne 60ml żelu trzeba zapłacić ok. 55 zł wersja 30 ml kosztuje ok 30 zł
- opakowanie, pod koniec są trudności z wydobyciem produktu
- dostępność
Cena i dostępność
Cena tak jak wspomniałam wyżej. Dostępność eBay, serwisy z azjatyckimi kosmetykami.
Podsumowanie
Drugie opakowanie tego żelu na pewno nie będzie moim ostatnim ;) Przy jakimś przypływie gotówki na pewno ponownie się zaopatrzę w ten żel, mimo że na rynku jest wiele produktów, które oferują to samo (np. czarne mydło, którego aktualnie używam na co dzień) to ten żel daje takie efekty, którego żaden mi znany produkt nie posiada.
Mam ochotę jeszcze wypróbować japońskiego żelu Cure Natural Aqua Gel, który niestety kosztuje 140zł, ale dostajemy 250ml produktu, ale to jeszcze daleka przyszłość ;)
5/6
Co myślicie o tym żelu? Miałyście z nim styczność? ;)