czwartek, 29 sierpnia 2013

Biovax + różowa Artiste = szczęśliwe włoski ;)

Hej! Dziś krótko o moim ostatnim małym, niegroźnym mieszaniu. Moje włosy ostatnio mają swoje humorki (ostatnie rozjaśnianie plus farbowanie na niebiesko) i chciałam je dopieścić proteinowo i nawilżeniowo jakkolwiek to ostatnie brzmi ;)
Różowa Artiste (KWC) stała na wannie, więc pomyślałam skoro to idealna baza i dodatek do wszelkiego rodzaju maseczek (zarówno gotowych jak i robionych) to dlaczego nie wymieszać ją z Biovaxem Naturalne Oleje (KWC), który czasem potrafi nieźle obciążyć, a włosy i tak są bez efektu wow.
Wymieszałam dwie czubate łyżeczki (po jednej z każdego specyfiku) i nałożyłam pod czepek oraz ręcznik na ponad godzinę, bardzo obawiając się obciążenia i innych niespodzianek.

Na szczęście po zmyciu mieszanki i naturalnym wyschnięciu włosów ukazały mi się gładkie, nawilżone, dociążone, ale bez jakichkolwiek oznak obciążenia włoski ;) Yeah! Mission succed!

Mieszacie tak czasem tylko na czuja? ;) 

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Znalezione na youtube: "Przepisy DIY których nie powinnaś nigdy próbować"

Hej! Dziś post na szybko. Chciałam się z Wami podzielić filmikiem, który niedawno zobaczyłam na tumblru, a sam tytuł zaintrygował mnie bardzo ;) Dziewczyna zna się na rzeczy (jest 'esthetician' nie bardzo mogłam znaleźć tłumaczenia tego słowa w sieci, ale wydaję mi się że jest to coś w stylu licencjonowanego kosmetologa <klik>) i ma więcej interesujących filmów, także polecam jej kanał ;) Szczerze mówiąc do niedawna stosowałam niektóre z niepolecanych przepisów, ale teraz będę się wystrzegać.



Mówi o unikaniu takich składników w recepturach jak:
- cytryny jako dodatku maseczki lub peelingu,
- sodzie oczyszczonej jako peelingu enzymatycznego,
- pasty do zębów na niespodzianki,
- olejku z lawendy na twarz,
- ocet jabłkowy jako tonik,
- oliwa z oliwek i olej kokosowy jako nawilżacz na twarz,
- olejek miętowy (eteryczny) jako dodatek do masek/kremów na twarz,
- generalnie nie nakładanie olejków eterycznych na twarz (jako dodatek, bo solo to chyba każdy wie że nie można ;),

Większość z tego na szczęście nie stosuję, ale teraz będę uważać ;)

Znacie jakieś inne "niedobre" składniki dla naszej cery? Co myślicie o tym filmiku?

niedziela, 25 sierpnia 2013

[Recenzja] Biochemia Urody - Peeling enzymatyczny EKO


Cześć! Dziś recenzja świetnego enzymatycznego peelingu z Biochemii Urody, który kupiłam licząc na godnego i tańszego zamiennika Ginvery. Podołał zadaniu? Zobaczcie niżej :) 
Jeszcze taka uwaga, oceniam starą wersję peelingu z serwatką mleczną, niedawno producent zmienił ją na mączkę ryżową, ze względu na nieprzyjemny zapach peelingu ;P 

Jak opisuje go producent
Tekstu jest sporo, także podaję link dla ciekawych <tutaj>. A w skrócie peeling delikatnie oczyszcza, wygładza, zmiękcza, rozpuszcza martwy zrogowaciały naskórek, wspomaga rozjaśnianie przebarwień, przyspiesza gojenie i działa przeciwzapalnie, nawilża i łagodzi podrażniania. Pełni również rolę maseczki - odżywia i wygładza. Przeznaczona do każdego typu cery.

Użycie
Najczęściej używam po kąpieli, kiedy skóra jest odpowiednio przygotowana i oczyszczona delikatnym żelem, mieszam maseczkę z kwasem hialuronowym lub wodą (nie kranówką) np. jedną łyżeczkę (dołączona do zestawu) i kilka krople wody. Mieszam do powstania gęstej papki i nakładam na 10-15 min.
Wydajność
Niezła, ale mogło by być lepiej. Jedno opakowanie wystarczy na około 10-15 użyć.
Konsystencja i zapach
A fuj, śmierdzi to okropnie, zepsutym mlekiem ;P Co na szczecie teraz zostało zmienione ;) Konsystencja bardzo aksamitna, po zmieszaniu z wodą zmienia się w gładką pastę.

Opakowanie
Typowy dla BU niski, biały słoiczek, nie mogę nic zarzucić. Do zestawu dołączona jest plastykowa łyżeczka. W opakowaniu mamy 125ml/41g produktu.
Skład
Niestety nie skopiowałam starego składu, a na stronie producenta jest podany nowy. Jednak nie było tam żadnych niepotrzebnych składników (tak jak w obecnym) tylko baza, którą była serwatka mleczna oraz enzymy. Na pewno było coś jeszcze, niestety nie mam pamięci Mike'a Ross'a z Suits ;P

Działanie
PLUSY
- genialnie wygładza
- rozjaśnia cerę
- zwęża pory
- rzeczywiście rozjaśnia przebarwienia 
- jest delikatny
- skóra jest miękka i gładka
- cera jest uspokojona
- nie "rusza" naczynek

MINUSY
- aktualnie nie ma, kiedyś minusem był zapach ;)

+/- dla niektórych problemem może być potrzeba przygotowania peelingu, ja tam akurat lubię mieszać ;)


Cena i dostępność
Dostępny tylko w sklepie Biochemii Urody klik, 41g kosztuje 15,50 zł, wg mnie cena jest bardzo przystępna.

Podsumowanie
Peeling prawie idealny ;) Jedyne czego mu brakuje w porównaniu do Ginvery to taka charakterystyczna miękkość twarzy jak u dziecka po użyciu zielonego żelu ;) Ale bez tego też można przeżyć ;) Przy następnych zakupach na BU na pewno wpadnie do koszyka razem z olejkiem myjącym, o którym za niedługo ;)
6/6

Lubicie produkty z Biochemii Urody? Macie sowich faworytów?

środa, 21 sierpnia 2013

Wyniki Mini Rozdania ;)


Hej! Dziś wyniki małego koreańskiego rozdania ;) Zanim podam zwycięzcę chcę podziękować wszystkim, którzy wykazali zainteresowanie i wzięli udział ;)

Tam tam tam! Z radością ogłaszam, że zwycięzcą jest...

silver


Serdecznie gratuluję i czekam na adres do wysyłki ;) Jeśli w ciągu 3 dni nic do mnie nie przybędzie powtórzę losowanie. 

Mój mail znajduje się w zakładce "Kontakt" 

Pozdrawiam gorąco :)
Lady Snow

wtorek, 20 sierpnia 2013

[Recenzja] Biały, magiczny proszek - korund z ZSK

Hej! Dziś trochę o genialnym peelingu mechanicznym, którym od czasu do czasu lubię wyszorować buźkę ;) Mowa tu o produkcie z ZSK, czyli korundzie - mikrodermobrazji, o którym więcej możecie poczytać na stronie producenta <link>
W skrócie ma on ścierać wierzchnią warstwę naskórka, tak aby przyspieszyć regenerację skóry oraz zwiększyć wchłanianie składników odżywczych. Peeling najlepiej stosować 1-2 razy w tygodniu, wtedy zauważymy najlepsze efekty.


Można go stosować z:
- olejem - wg mnie najgorsza metoda, ciężko to potem spłukać i trzeba użyć albo szmatki albo jakiegoś żelu, żeby usunąć pozostałości korundu i oleju z twarzy. A męczyć facjatę po takim peelingu to już herezja...
- kwasem hialuronowym - tu spisywał się ładnie, cera nawilżona, gładziuteńka, cud miód orzeszki ;)
- delikatnym żelem (stosowałam Facelle, szampon Babydream (ten zwykły i ten w dużej butli) oraz płyn do kąpieli Babydream fur Mama) - tą wersję używam najczęściej, ponieważ jest najszybsza i nie muszę lecieć do kuchni po kwas HA, a efekty praktycznie takie same jak z kwasem,

Fajnie po takim peelingu użyć maski (np. ze spiruliną), której składniki lepiej się wchłonął i efekt będzie lepszy.

Na ZSK możemy kupić go w 2 rozmiarach - 200g lub 1,7 kg ;) Mój jak łatwo się domyślić zawiera 200g produktu i mimo częstego stosowania ledwo widać zużycie. Peeling jest bardzo wydajny, wystarczy szczypta by oczyścić całą twarz.

Korund w strukturze przypomina bardzo drobno zmielony piasek. Nie rozpuszcza się w wodzie.

Komu polecam? 
Myślę, że wszystkim mogę polecić ten produkt, nawet wrażliwcom, ponieważ możemy stopniować siłę "ścierania" poprzez mocniejszy lub słabszy nacisk. Jedyne czego unikam to peelingowanie okolic "naczynkowych" (mam kilka naczynek przy górnej części nosa i tam się nie zapędzam z korundem ;) 
Najbardziej przyda się on osobom o zanieczyszczonej cerze, posiadającym zaskórniki, nieładny, szarawy lub nierównomierny koloryt. Używam go także by pozbyć się suchych skórek z okolic nosa.

Używacie korundu? Jakie są Wasze wrażenia?

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Żyworódka Quest!


Hej wszystkim! Wczoraj skończyłam przygodę z Joanną Rzepą, więc czas na nową wcierkę! Mam ich w kolejce jakieś 10 nowych, nieotwartych, czekających na zużycie, ale oczywiście mi do głowy przyszło coś innego.

Jakiś czas temu przyrządziłam sobie serum z żyworódki z myślą o niespodziankach i generalnie cerze. Wzięłam wielką żyworódkę z parapetu i za zgodą rodzicielki ogołociłam ją z liści i przyrządziłam serum (poniżej podam dokładny przepis). Motorem do tego był wpis na blogu Aliny Rose (dzięki niej się zorientowałam, że właściwie ja mam żyworódkę w domu... nawet dwie ;) Dotarło też do mnie że moja mama i babcia używają jej od dłuższego czasu, no ale... ^^"

Samego serum wyszło mi dość sporo, coś ponad 1/2 standardowej wielkości słoika. I tak sobie stało w lodówce raz na jakiś czas używane na niespodzianki (polecam gorąco ;)

Ale do rzeczy, niedawno pisałam o wzmożonym wypadaniu włosów, które męczy mnie od jakiegoś czasu. Przeszukałam sieć w poszukiwaniu informacji o działaniu żyworódki na włosy i... nie znalazłam praktycznie niczego, poza kilkoma wzmiankami, że wzmacnia włosy i cebulki. Nie zniechęciło mnie to, wręcz przeciwnie, postanowiłam sprawdzić na sobie działanie tej magicznej rośliny. Mam wobec niej spore oczekiwania, jeśli jej działanie będzie tak dobre na włosy jak na cerę to liczę na dobre efekty ^^

Część serum przelałam do butelki po kuracji Joanna Rzepa, część jest jeszcze w słoiku.
Jak widać wcierka jest wodnista, a barwa przypomina trochę wodę w stawie ;)
A poniżej mój iście artystyczny plan działania (moje zdolności manualne zatrzymały się na poziomie podstawówki).
zestaw małego Picasso ;)

Przepis na serum z żyworódki

Składniki
- liście z krzewu żyworódki (dowolna ilość, choć im więcej tym lepiej, ja użyłam ponad 40 dość sporych, ale moja żyworódka była naprawdę ogromniasta)
- spirytus rektyfikowany (użyłam lubelskiego)
Wykonanie
1. Obrać liście z błonek (nie musi być dokładnie, ale przynajmniej z połowy liścia).
2. Ponabijać, poprzekrajać, generalnie rozdrobnić plastykowym/drewnianym (niemetalowym) nożem/widelcem w również niemetalowym naczyniu.
3 Szybka wersja to wsadzić liście w gazę i wyciskać ile sił w rękach.
4. Wolna wersja - wsadzić do lodówki i poczekać dzień lub dłużej aż liście puszczą sok (ja wybrałam szybszą wersję, ale następnym razem zdecyduję się na dłuższą) i zabrać się za wyciskanie.
5. Przelewamy do miarki i mierzymy ile mamy soku.
6. Konserwujemy alkoholem w proporcji 1:5 - 1 miarka alkoholu - 5 miarek soku.
7. Możemy przechowywać przez rok w lodówce.

Najszybsza wersja - kupujemy gotową żyworódkę na alkoholu, glicerynie lub po prostu sok ;) Choć co do tego ostatniego nie jestem pewna, czy sok zadziała tak dobrze bez żadnego "przekaźnika" mocy... Luke ;)

Mam nadzieję, że kuracja przyniesie pożądane efekty i rzeczywiście zmniejszy wypadanie, wzmocni włosy i może wpłynie na porost.

Trzymajcie kciuki! Efekty za miesiąc ;)

Mieliście jakieś doświadczenia z żyworódką? Jakie są wasze wrażenia? A może stosowaliście ją na skórę głowy? Dajcie znać w komentarzach ;)

niedziela, 18 sierpnia 2013

[Recenzja] Kuracja wzmacniająca Joanna Rzepa

na zdjęciu również glinka do skóry głowy, ale o niej kiedy indziej ;)

Cześć! Dziś recenzja popularnej wśród włosmaniaczek wcierki Joanna Rzepa. Czy sprawdziła się również u mnie? Odpowiedź poniżej ;)

Jak opisuje go producent
"Kuracja wzmacniająca Rzepa przeznaczona jest dla włosów przetłuszczających się, ze skłonnością do łupieżu i wypadania. Zawiera bogaty zestaw aktywnych czynników - takich jak ekstrakt z czarnej rzepy oraz inne specjalnie wyselekcjonowane ekstrakty naturalne i składniki energizujące, aby wzmacniać włosy i skutecznie zmniejszać przetłuszczanie się skóry głowy. To specjalistyczny produkt do wcierania w skórę głowy, który pozwala osiągnąć dobre rezultaty przy regularnym stosowaniu. Specjalna formuła neutralizuje charakterystyczny zapach czarnej rzepy i zwiększa komfort stosowania."
Użycie
Codziennie lub co drugi dzień wcierałam produkt wykonując przy tym krótki masaż.

Wydajność
Kuracja jest w miarę wydajna, spokojnie wystarczy na miesiąc stosowania.

Konsystencja i zapach
Mi akurat zapach nie przeszkadza, jednak moja młodsza siostra strasznie się krzywiła jak nakładałam wcierkę ;) Aromat jest dość mocny i po nałożeniu nie ulatnia się całkowicie. Konsystencja wodnista.

Opakowanie
Za to wielki plus, wygodna buteleczka z aplikatorem. Wszystkie wcierki powinny mieć takie opakowanie ;)
Skład

Na początku woda, alkohol denaturatowy, który pełni rolę rozpuszczalnika oraz konserwantu, mi krzywdy nie robi, ale wrażliwcy muszą uważać. Następnie emolient, a po nim masa ekstraktów: czarna rzepa, pokrzywa, korzeń łopianu, chmiel, jałowiec. Witaminy:  B3, B5, FAllantoina. Na końcu substancje zapachowe i konserwanty.

Działanie
PLUSY
- wysyp baby hair
- rzeczywiście zmniejsza przetłuszczanie skóry głowy (choć w lecie generalnie nie muszę tak często myć głowy, także... ;)
- nie podrażnia
- łatwość aplikacji (wielki plus dla butelki)
- przyjemny zapach
- lekko ogranicza wypadanie (wpływ na to mógł mieć suplementy diety Solgar)

MINUSY
- nie wpływa znacząco na porost (nie mierzyłam włosów, ale też nie zauważyłam specjalnej różnicy w długości)
- nie wzmacnia włosów (lepsze efekty widziałam po kozieradce)

Cena i dostępność
Nabyłam ją w SuperPharm za około 7,50. Dostępna w sklepach zielarskich, drogeriach Natura oraz innych.

Podsumowanie
Na razie nie planuje powtarzać kuracji. Wcierka nie jest zła, ale nie ma efektu wow jak po innych (jantar, kozieradka, czosnek-cebula). Czy polecam? Owszem, jeśli nie zmagamy się z dużym wypadaniem oraz chcemy mieć na przyszłość przyjemny aplikator dla innych wcierek ;)

4+/6

czwartek, 1 sierpnia 2013

[Recenzja] Alterra - Nawilżająca Maska Granat i Aloes

Dziś trochę o słynnej masce Alterry - Granat i Aloes, z którą prawdopodobnie większość włosomaniaczek miała doczyniena ;) Jak się sprawdziła u mnie? Zapraszam do recenzji.


Jak opisuje go producent
Poniżej trochę podniszczony tył opakowania ;) W skrócie produkt ma nawilżyć włosy oraz zregenerować. Generalnie dużo rozprostowywania się o jakości składników, mało konkretnych obietnic.

Użycie
Producent pozostawia nam tu pełną dowolność. Używam jej jako bazy do masek, odżywki, solo. Na krótko i trochę dłużej ;)

Wydajność
Nie mam żadnych zastrzeżeń.


Konsystencja i zapach
Konsystencja jest dość gęsta i zbita, maskę łatwo się nakłada. Zapach jak dla mnie ma piękny, świeży i trochę słodki, charakterystyczny dla tej serii.

Opakowanie
Dość ładna tuba, nie mam problemu z wydobyciem produktu. Pod koniec można rozciąć opakowanie.

Skład
W składzie jest wszystko pięknie i naturalnie, jednak alkohol wysoko może źle zadziałać na mocno zniszczone i wysuszone włosy. Teoretycznie trochę się to nie klei z nawilżającą ideą maski, jednak z doświadczenia powiem, że nigdy nie zaobserwowałam wysuszenia włosów po użyciu produktu, który zawiera również mnóstwo olei i ekstraktów, które będą służyć naszym włosom.


Działanie
PLUSY
- nawilża włosy
- wygładza 
- ujarzmia puch 
- podkreśla skręt
- włosy pięknie się błyszczą
- tania i łatwo dostępna
- śliczny zapach
MINUSY
- w za dużej ilości może obciążyć włosy

Cena i dostępność
Maska do kupienia w każdym Rossmanie, cena regularna to ok 10 zł, często na promocji - 7 zł.

Podsumowanie
Do tej maski mam ogromny sentyment, ponieważ kupiłam ją na samym początku włosmaniactwa i byłam zachwycona działaniem. Często do niej wracam i efekty są zawsze pozytywne. Myślę, że jest godna polecenia ;)
+5/6

Macie jakieś doświadczenia w stosowaniu tej maski?

Pozdrawiam ;)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...