piątek, 24 maja 2013

[Recenzja] Ginvera - Green Tea Whitening Marvel Gel


Dawno nie było azjatyckiej recenzji, także dziś nadrabiam braki ;)
Ginvera Green Tea Whitening Marvel Gel, czyli sławny peeling enzymatyczny, który ma pozbawić naszą buzię niedoskonałości i zaskórników, a dodać jej blasku, wygładzić, rozświetlić oraz rozjaśnić ;) Czy działa? Na to pytanie odpowiadam poniżej.

Jak opisuje go producent
A opisuje go w 10 punktach ;)

Ok, także w skrócie: likwiduje (ściera) głębokie warstwy martwego naskórka, bezboleśnie pozbywa się zaskórników, zwęża pory, rozjaśnia przebarwienia, blizny, piegi, usuwa 'oil seeds' podskórne gule (nie jestem pewna, czy dobrze to rozumiem, w razie czego proszę o uwagi ;), reguluję wydzielanie sebum, zapobiega powstawaniu niespodzianek, rozjaśnia zmęczoną cerę, zmienia szarą, szorstką skórę w miękką i gładką, wybiela skórę i daje efekt "nowej skóry", zwiększa przyswajalność produktów pielęgnujących cerę. Uff, sporo tego jest ^^

Użycie
Porcję wielkości orzecha laskowego nakładamy koniecznie na suchą twarz, suchymi rękami i masujemy ok 1-2 minut. Ginvera wtedy "zroluję" się i to ponoć jest nasz martwy naskórek. W sieci jest sporo zdjęć jak ten proces wygląda. Można używać codziennie. 
Wydajność
Dość dobra, mi tubka wystarczyła na miesiąc codziennego używania. Drugą mam do dzisiaj, ale używam jej dość nieregularnie.
Konsystencja i zapach
Konsystencja gęsta, ale w trakcie nakładani robi się wodnista. Taka żelowa. Zapach bardzo lekki, świeży i przyjemny.
Opakowanie
Miękka tubka, bardzo ładnie się prezentuje. Napisy nie ścierają się. Pod koniec miałam problemy z wydobyciem produktu, także rozcięłam opakowanie ;) Teraz zrobię tak samo ^^


Skład
Jak widać same wisienki ;) No może nie licząc silikonów (lotny i przyjazny), a do tego dłuugaśna lista ekstraktów i wszelakiej maści składników odżywczych ;)


Działanie
PLUSY
- bardzo dobrze oczyszcza
- delikatny
- pięknie pachnie
- pozostawia cerę niesamowicie miękką, wypróbowałam bardzo dużo różnych peelingów (enzymatycznych, mechanicznych) i żaden nie pozostawiał skóry tak miękkiej, dosłownie jak pupcia niemowlaka ;)
- zwęża pory
- po dłuższym używaniu rzeczywiście zimniejsza liczbę zaskórników, ale nie usuwa ich całkowicie (choć może przy stosowaniu dłuższym niż miesiąc, regularnym ofkors)
- rozjaśnia cerę (o tak zdecydowanie, również dostrzegalne po dłuższym używaniu)
zapobiega powstawaniu niespodzianek (zauważyłam to, gdy czekałam na drugie opakowanie i zaprzestałam na chwilę używać ginvery)
- nie wypowiem się o rozjaśnianiu piegów, czy blizn ponieważ ich nie posiadam, w kwestii przebarwień zauważyłam, że rozjaśnił trochę takie małe plamki po opalaniu,
- cera jest bardziej promienna po użyciu,
- rzeczywiście daje efekt "nowej skóry",
- zwiększa możliwości masek, czy kremów, zauważyłam to między innymi używając maseczki z glinki wulkanicznej Innisfree, której działanie było wzmocnione po użyciu tego żelu,

MINUSY
- zdecydowanie cena ;/ za jedyne 60ml żelu trzeba zapłacić ok. 55 zł wersja 30 ml kosztuje ok 30 zł
- opakowanie, pod koniec są trudności z wydobyciem produktu
- dostępność


Cena i dostępność
Cena tak jak wspomniałam wyżej. Dostępność eBay, serwisy z azjatyckimi kosmetykami.

Podsumowanie
Drugie opakowanie tego żelu na pewno nie będzie moim ostatnim ;) Przy jakimś przypływie gotówki na pewno ponownie się zaopatrzę w ten żel, mimo że na rynku jest wiele produktów, które oferują to samo (np. czarne mydło, którego aktualnie używam na co dzień) to ten żel daje takie efekty, którego żaden mi znany produkt nie posiada
Mam ochotę jeszcze wypróbować japońskiego żelu Cure Natural Aqua Gel, który niestety kosztuje 140zł, ale dostajemy 250ml produktu, ale to jeszcze daleka przyszłość ;)

5/6

Co myślicie o tym żelu? Miałyście z nim styczność? ;)

wtorek, 14 maja 2013

Przyspieszanie porostu po raz drugi, czyli ponad 3cm z czosnkowo-cebulową wcierką by Eve + majowa aktualizacja

Hej wszystkim! Dziś małe podsumowanie akcji z wcierką przyspieszającą porost włosów opartą przede wszystkim na cebuli i czosnku oraz dodatkowo nieco spóźniona aktualizacja majowa (wybaczcie, ale majówka, juwenalia... ;)

Dokładny opis jak przyrządzam wcierkę oraz przepis znajdziecie TU. A po oryginalny przepis odsyłam TU.

Wcierkę nakładałam przed myciem na kilka godzin lub całą noc. Zapach nie utrzymywał się długo, jednak gdy włosy były wilgotne dało się poczuć lekki "aromat" ;)
Zaczęłam używać jej 18 marca, jednak gdy pojechałam na święta, zapomniałam jej wziąć ze sobą, a wolne ułożyło mi się tak, że miałam prawie 2 tygodnie luzu ;) Więc przed świętami nie użyłam jej więcej niż 3 razy.
Dlatego też efekty liczę od ponownego rozpoczęcia kuracji, czyli 8 kwietnia, gdzie dokonałam pomiaru pasemka kontrolnego oraz zaczęłam regularnie używać wcierki codziennie lub co drugi dzień. Około 8 maja zakończyłam kurację (butelka spokojnie wystarczyła na ponad miesiąc ;) i dokonałam pomiaru.
Z 21 cm zrobiło się 24 z kawałkiem. Na początku myślałam, że coś źle zmierzyłam, jednak za każdym razem wychodziło tak samo ;) Oczywiście moja radość była przeogromna ^_^

Ponad 3 cm przyrostu na moich wolno rosnących włosach to prawdziwy sukces ;D Nawet kozieradka tyle nie dała ;)
Moja siostra i znajomi stwierdzili, że dość sporo urosły mi włosy ;) Bardzo przyjemnie się tego słuchało ^_^
porównanie kwiecień-maj, może wydawać się trochę więcej niż 3cm, jednak zdjęcia robione pod innym kątem oraz jest różnica w zbliżeniach ;)
nowe babyhair ;D 

Jestem bardzo zadowolona z wcierki i na pewno kiedyś do niej wrócę ;) Jeśli zależy wam na dużym przyroście polecam z czystym sumieniem ^^

Aktualizacja majowa 

Włosy w kwietniu były ok, jakoś nie starałam się ich kręcić za wszelką cenę, żel lniany zamieniłam na aloesowy z Nature Republic, więc skręt był delikatniejszy. 
Trochę się puszyły, zresztą widać to na zdjęciach. Jeśli chodzi o produkty to nic się nie zmieniło od aktualizacji kwietniowej. Dodałam tylko elastynę z ZSK do ratowania włosów przed puchem oraz silikonowe serum Green Pharmacy na końcówki. 

Mycie - codziennie, czasami co 2 dni,
Maski - 2x w tygodniu,
Maski z półproduktami - 1x w tygodniu,
Oleje - raz na tydzień (nieładnie)
Laminowanie - zero
Wcierka - codziennie ( teraz zaczynam serum babuszki agafi przyspieszające porost włosów, na którym zrobiłam powyższą wcierkę)


łagodny skręt na żelu aloesowym i trochę odstających kosmyków -.-"

A teraz zdjęcia z serii gimnastyka przed lustrem, czyli jak cholernie trudno zrobić porządne zdjęcie włosów samemu ;P
 z fleszem
 bez flesza
kolor na prawie każdym przekłamany, najbliżej mu do przedostatniego :)

Na dziś to tyle ;) Macie swoje ulubione produkty przyspieszające porost? Jestem bardzo ciekawa, co sprawdziło się u Was najlepiej ;)

niedziela, 5 maja 2013

Mleczko pszczele w glicerynie z ZSK - kolejna półproduktowa miłość

Po elastynie z ZSK moją kolejną miłością włosowo - twarzową jest mleczko pszczele w glicerynie. Jest niezastąpione, gdy włosy wymagając odżywienie i nawilżenia. Świetnie wygładza oraz nadaje włosom niesamowitego blasku.
O właściwościach mleczka pszczelego możecie poczytać na stronie ZSK <KLIK> 

Jak go używam?
Twarz
- solo na twarz - kilka kropel rozsmarowuję na twarzy, na którą wcześniej nałożyłam olej (arganowy, z nasion herbaty lub ze słodkich migdałów), najczęściej na noc, ponieważ twarz lepi się odrobinę,
- do kremu na dzień - dosłownie kropelkę, więcej nie polecam, ponieważ twarz będzie się nieprzyjemnie "lepić"
- szybkie serum kwas HA+olej+mleczko pszczele - wszystkiego po kropelce, przyspieszona wersja punktu nr 1 ;) nadaje się zarówno na dzień jak i na noc

Włosy
- kilka kropel do maseczki - (u mnie jest to Gloria, bo za nią nie przepadam i chce ją jak najszybciej skończyć) przed lub po myciu, wiadomo, że przed możemy zaszaleć i dodać około 10 kropel, pod czepek na około 30 min. Po myciu sugeruję nie więcej niż 5 kropel, czas zależy od naszych chęci ;)
- kropelka do odżywki - tu chyba nie trzeba tłumaczyć ;) 
- do pierwszego O w metodzie OMO - którym oprócz pierwszego punktu może być jeszcze olej z dodatkiem mleczka (ale na całą nie polecam, bo nie próbowałam ;)
- do olejowego serum dla leniwych wg Anwen - sama autorka zaproponowała dodanie tego półproduktu, zastosowałam się i jestem zadowolona ^^

Polecam bardzo gorąco ten półprodukt, niedawno zaopatrzyłam się w 30g wersję ^^ Używam praktycznie do wszystkiego :) 
Gdy posmaruję się różnymi mazidłami na noc to zazwyczaj świecę się strasznie (winowajca to najczęściej olej), ale gdy na koniec nakładam mleczko pszczele to powstaje piękny mat ^^ 
Oprócz tego, gdy budzę się rano cera jest odżywiona, pełna blasku, uspokojona. Bardzo lubię ten efekt ;) 

Na włosy efekty są jeszcze szybsze i bardziej widoczne. Mleczko użyte wg powyższych wskazówek sprawia, ze włosy są wygładzone, błyszczące, odżywione, miękkie i gładkie. Moja długowłosa siostra dodaje go na włosy od strony karku, by zapobiec plątaniu
Nie wiem na razie jak się sprawdzi w bardzo ciepłą pogodę, ze względu na zawartość gliceryny, ale jak dotąd nie zauważyłam nic niepokojącego ^^

Także polecam bardzo gorąco ;)

Na dziś to tyle ;) Macie swoje ulubione półprodukty?

Pozdrawiam 
Lady Snow
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...