poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Żyworódka Quest!


Hej wszystkim! Wczoraj skończyłam przygodę z Joanną Rzepą, więc czas na nową wcierkę! Mam ich w kolejce jakieś 10 nowych, nieotwartych, czekających na zużycie, ale oczywiście mi do głowy przyszło coś innego.

Jakiś czas temu przyrządziłam sobie serum z żyworódki z myślą o niespodziankach i generalnie cerze. Wzięłam wielką żyworódkę z parapetu i za zgodą rodzicielki ogołociłam ją z liści i przyrządziłam serum (poniżej podam dokładny przepis). Motorem do tego był wpis na blogu Aliny Rose (dzięki niej się zorientowałam, że właściwie ja mam żyworódkę w domu... nawet dwie ;) Dotarło też do mnie że moja mama i babcia używają jej od dłuższego czasu, no ale... ^^"

Samego serum wyszło mi dość sporo, coś ponad 1/2 standardowej wielkości słoika. I tak sobie stało w lodówce raz na jakiś czas używane na niespodzianki (polecam gorąco ;)

Ale do rzeczy, niedawno pisałam o wzmożonym wypadaniu włosów, które męczy mnie od jakiegoś czasu. Przeszukałam sieć w poszukiwaniu informacji o działaniu żyworódki na włosy i... nie znalazłam praktycznie niczego, poza kilkoma wzmiankami, że wzmacnia włosy i cebulki. Nie zniechęciło mnie to, wręcz przeciwnie, postanowiłam sprawdzić na sobie działanie tej magicznej rośliny. Mam wobec niej spore oczekiwania, jeśli jej działanie będzie tak dobre na włosy jak na cerę to liczę na dobre efekty ^^

Część serum przelałam do butelki po kuracji Joanna Rzepa, część jest jeszcze w słoiku.
Jak widać wcierka jest wodnista, a barwa przypomina trochę wodę w stawie ;)
A poniżej mój iście artystyczny plan działania (moje zdolności manualne zatrzymały się na poziomie podstawówki).
zestaw małego Picasso ;)

Przepis na serum z żyworódki

Składniki
- liście z krzewu żyworódki (dowolna ilość, choć im więcej tym lepiej, ja użyłam ponad 40 dość sporych, ale moja żyworódka była naprawdę ogromniasta)
- spirytus rektyfikowany (użyłam lubelskiego)
Wykonanie
1. Obrać liście z błonek (nie musi być dokładnie, ale przynajmniej z połowy liścia).
2. Ponabijać, poprzekrajać, generalnie rozdrobnić plastykowym/drewnianym (niemetalowym) nożem/widelcem w również niemetalowym naczyniu.
3 Szybka wersja to wsadzić liście w gazę i wyciskać ile sił w rękach.
4. Wolna wersja - wsadzić do lodówki i poczekać dzień lub dłużej aż liście puszczą sok (ja wybrałam szybszą wersję, ale następnym razem zdecyduję się na dłuższą) i zabrać się za wyciskanie.
5. Przelewamy do miarki i mierzymy ile mamy soku.
6. Konserwujemy alkoholem w proporcji 1:5 - 1 miarka alkoholu - 5 miarek soku.
7. Możemy przechowywać przez rok w lodówce.

Najszybsza wersja - kupujemy gotową żyworódkę na alkoholu, glicerynie lub po prostu sok ;) Choć co do tego ostatniego nie jestem pewna, czy sok zadziała tak dobrze bez żadnego "przekaźnika" mocy... Luke ;)

Mam nadzieję, że kuracja przyniesie pożądane efekty i rzeczywiście zmniejszy wypadanie, wzmocni włosy i może wpłynie na porost.

Trzymajcie kciuki! Efekty za miesiąc ;)

Mieliście jakieś doświadczenia z żyworódką? Jakie są wasze wrażenia? A może stosowaliście ją na skórę głowy? Dajcie znać w komentarzach ;)

11 komentarzy:

  1. Ojej pierwszy raz widzę ten przepis, ale chętnie wypróbuję;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Generalnie dużo jest na necie o żyworódce, ale mało o jej działaniu na włosy, także jak potestuje to dam znać czy warto ją wykorzystywać w ten sposób ;)

      Usuń
  2. Ouo jeszcze nie widziałam takiego przepisu! Spróbuję jak będę miała ochotę ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ogólnie rzecz biorąc jestem zainteresowana wszystkim, co zmniejsza wypadanie włosów. ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. zazdrość mnie zżera, że dopiero w tym roku odkryłem żyworódkę! Powiem Wam, że na cerę działa cudownie, w sensie poprawiło mi się gojenie ran diametralnie. Polecam każdemu, a autorom dzięki za fajny artykuł!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...