niedziela, 29 grudnia 2013

Żyworódka Quest - podsumowanie spóźnione o jakieś 1000 lat ;P


Cześć! Dziś króciutkie podsumowanie dawnego, dawnego żyworódka quest! Poprzedni post dla niezorientowanych ;) TUTAJ (niestety zgubiłam gdzieś swą cudowną tabelkę ;/ )

PODSUMOWANIE

Przyrost - normalnie ok 1cm - z żyworódką 2,5cm ;))
Wypadanie - normalnie - dosyć, dosyć leciały - z żyworódką - ograniczyła (choć w połączeniu z suplementacją Solgarem)
Babyhair - mnóstwo! ^-^

Oprócz tego włosy wzmocniły się i przetłuszczały mniej ;)

Teraz zużywam wszystkie wcierki jakie posiadam (czyli mnóstwo!!) tak więc nie planuje powtarzać eksperymentu, aczkolwiek jeśli macie dostęp do żyworódki to polecam gorąco ;)

PS. taka wcierka jest świetna również na wypryski xD trochę na wacik, przetrzeć intruza i już ;)

sobota, 28 grudnia 2013

[Recenzja] Dr G. Gowoonsesang Brightening Balm SPF 30/PA++



Hej! Dziś po długiej nieobecności (za którą przepraszam po raz kolejny ;( ) pojawiam się z recenzją coraz bardziej popularnego ostatnio BB kremu, a mianowicie Dr G. Gowoonsesang Brightening Balm, kupiłam go z ciekawości i trochę z rozpaczy, ponieważ nigdzie nie mogę dostać mojego ukochanego I.myss Cantabile Perfect Triple BB Cream. Mimo mnóstwa maili i pytań nie dostałam jednoznacznej odpowiedzi dlaczego go wycofali ;( Tak więc chciałam zleźć godnego zamiennika. Czy Dr G podołał zadaniu? Zapraszam do recenzji ;)

Jak opisuje go producent

Nawilżenie od wewnątrz i od zewnątrz. Oprócz tego dodaje [na pudełku, które zostawiłam w Krakowie] jak zwykle wybielanie, ochronę przeciwsłoneczną, zakrycie niedoskonałości.

Użycie
Na krem nawilżający lub zieloną bazę z Face Shop nakładam niewielką ilość BB ;)

Wydajność
Niewielka ilość wystarczy do pokrycia całej twarzy. Nie narzekam ;) 

Konsystencja i zapach
Zapach prześliczny, taki pudrowy :) Konsystencja idealna, ani nie za gęsta, ani zbyt wodnista. Bardzo dobrze rozprowadza się na twarzy. 

Swatch



Opakowanie
Srebrna tubka o pojemności 45ml, bardzo wygodna w użytkowaniu, dostajemy tyle produktu ile chcemy, nic się nie wylewa, nie trzeba też walczyć z opakowaniem ;) Jedyny minus to łatwe brudzenie się tuby z racji koloru (pozostają odciski palców, smugi) ale da się z tym żyć ;P

Skład
Z racji tego, że opakowanie zostawiłam w Krakowie, skład pożyczyłam z makeupalley.com

INCI: Water, Cyclopentasiloxane, Titanium dioxide, Glycerin, Talc, PEG-10 Domethicone, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Methicone, Dipropylene Glycol, Isoeicosame, Arbutin, Hexyl Laurete, Disteardimonium Hectorite, Triethylhexanoin, Dimethicone/Vinyl Dimethicone, Crosspolymer, Cyclomethicone Acrylates/Dimethicone Copolymer, Magnesium Sulfate, C12-14 Pareth-3, Zinc Oxide, Iron Oxides, Palmitic Acid, Dimethicone, Metylparaben, Imidazolidinyl Urea, Tocopheryl Acetate, Silica, Proplyparaben Betaine, Aluminium Stearate, Aluminium Hydroxide, Sodium Metabisulfite, Rosmarinus Officialis (Rosemary) Leaf Oil, Rosa Centifolia Flower Water, Portulaca Oleracea Extract, Glycosyl Trehalose/Hydrogenated Starch Hydrolysate, Citrus Grandis (Grapefruit) Peel Extract, Camellia Sinesis Leaf Extract, Fragrance, Trimethysiloxy Silicate, Dimethiconol/Silsesquioxane Copolymer, Butyleparaben, Propylene Gycol, Butylene Glycol
Jak to bywa z BB ten również napakowany jest silikonami, za co zawdzięczamy mu jedwabiste wykończenie, wysoko w składzie arbutyna, odpowiedzialna za m.in zmniejszanie przebarwień, zawiera także olejek rozmarynowy, wodę różaną, ekstrakt z portulaka pospolitego, grejpfruta, zielonej herbaty.
Działanie
PLUSY
- ładnie kryje, radzi sobie z zaczerwienieniami oraz małymi niespodziankami, nie jest to jednak tak mocne krycie jak w przypadku kremu BB i.myss,
- piękny, naturalny wygląd na skórze,
- świetnie się rozprowadza,
- nie smuży, nie waży się, nie zbiera w złamaniach,
- długo utrzymuje się na buzi, spokojnie wytrzyma od rana do późnego popołudnia/wieczora,
- daje piękne, satynowe wykończenie, osobiście swoją mieszaną cerę pudruje tylko w strefie T, resztę zostawiam w spokoju,
- jest wydajny,
- piękny zapach,
MINUSY
- cena, dostępność,
- do większych niespodzianek potrzebny będzie korektor,
- jak się przesadzi można uzyskać paskudny efekty maski, można to jednak uratować, odciskając nadmiar chusteczką lub mokrą gąbeczką,

+/-
- odcień mógłby być odrobinę jaśniejszy, wydaje mi się że delikatnie odcina się od szyi, choć w sumie zbieram komplementy, że moja cera wygląda zdrowo i delikatnie, także sama już nie wiem :P

Następną wersją jaką przetestuje, jest nowa (albo ja się dopiero teraz dowiedziałam -.-") wersja jaśniejsza tego BB!!! Dr.G Gowoonsesang SUPER LIGHT Brightening Balm SPF 30 PA++. I'm so happy! Możecie zobaczyć ją TUTAJ.

Cena i dostępność
Osobiście zakupiłam go na ebayu za około 65 zł u tego sprzedawcy, który także oferuje jaśniejszą wersje ;) 

Podsumowanie
Krem prawie idealny, polecam go gorąco wszystkim, którzy cenią sobie naturalne wykończenie i efekt cery pełnej blasku ;) Czy zastąpił i.myss? Nie do końca, przede wszystkim ze względu na odcień, który u i.myss jest perfekcyjny ;) Ale stanowi godnego następcę. Może jasna wersja będzie ideałem... ^^

6-/6


Ogłoszenia parafialne ;) 
Za niedługo pojawią się recenzje między innymi It's Skin Water Formula - serum z wit. C, kremu oraz esencji nawilżającej Ziaja z wit. C, zielonej bazy z Face Shop ;)

Na dziś to wszystko ;)

Pozdrawiam serdecznie!
Lady Snow

niedziela, 20 października 2013

Chwila przerwy i tłumaczeń

Cześć wszystkim! Dziś kilka słów o mojej ostatniej nieobecności. Spowodowana jest ona niewielkimi problemami zdrowotnymi oraz zmianą kierunku studiów na nieco cięższy niż rok temu ;P Nie ma co się rozpisywać ^^"
Najbliższy post powinien ukazać się w okolicy długiego weekendu ;)

Przepraszam Was mocno i dziękuję za cierpliwość <3

Lady Snow

niedziela, 8 września 2013

Ostatnie nowości zakupowe + francuz z niebieskimi pasami ;)

Hej! Ostatnio zrobiłam dość spore zakupy włosowe do domu dla moich dwóch mega długowłosych sióstr oraz przy okazji zgarnęłam coś dla siebie ;) Do tego małe co nieco z Sephory. Pokażę też zdjęcia mojego niezbyt udanego francuza oraz ostatnio ukręcone serum z żyworódki tym razem w wersji do twarzy. Zrobiłam je przy okazji, gdy wyciskałam świeżą porcję soku do wcierki i wyszło tyle, że zrobiłam serum dla mamy, siostry oraz siebie ;)

Na początek zakupy z allegro. Zrobiłam je w typowo "hurtowym" sklepie, gdzie m.in za Kallos Latte zapłaciłam około 9 zł z 1l, dwa małe Kallosy w okolicach 5 zł, tak samo jak Scandic Repair i Banana Mask. Lady Spa kosztowała około 12zł, podobnie jak serum na końcówki tej samej firmy. Najdroższe były ampułki Placent Activ z wyciągiem z łożyska, które kosztowały około 30 zł, które na razie poleżą ponieważ zniwelowałam już wzmożone wypadanie włosów. Będę je trzymać na czas kryzysu ^^

Przy ostatniej wizycie w Sephorze do koszyczka wpadł szampon Pat&Rub Wzmacniający oraz puder Korres o całkiem przyjemnym składzie. Ostatnio przerzuciłam się z transparentach pudrów na kolorowe i ten bardzo łanie wykańcza makijaż oraz nie daje efektu maski. Nie jest to też typowy płaski mat. Wybrałam najjaśniejszy odcień i całkiem ładnie wpasowuje się do mojego naturalnego koloru. Co do szamponu to trochę wykorzystałam dobry humor rodzicielki, ale więcej go raczej nie kupię, ma super skład, ale strasznie wodnistą konsystencję i pieni się tak sobie. 

Serum z żyworódki do twarzy zrobiłam tak samo jak wcierkę z tym że alkohol zastąpiłam gliceryną. Przepis jednak nie jest idealny, bo jak wiadomo gliceryna lepi się na skórze, także pracuje nad ulepszeniem receptury. Dodałam około 2 ml kwasu HA 1% oraz około 1ml aloesu zatężonego i efekt lepienia trochę zmalał. Jednak nadal jest lekko wyczuwalny. Jak opracuję dobrą recepturę i przetestuje ją na sobie to dam znać ;)
I na koniec własnoręcznie (dlatego tak niezdarnie) wykonany francuz ;) Flesz oczywiście gubi niebieskie pasma, ale w świetle słonecznym wygląda to naprawdę fajnie ;) Gdyby tylko zrobienie takiej fryzury nie zajmowało mi 30 min i nie wymagało 5 prób, aby wyszedł jako taki efekt ;P


Pozdrawiam Was serdecznie ;)
Lady Snow

czwartek, 5 września 2013

Jak zahamowałam wypadanie włosów? - Suplement Solgar Włosy, skóra, paznokcie ;)


Hej wszystkim! Dziś krótko o genialny suplemencie, który zobaczyłam na nieocenionym blogu Aliny Rose ;)
Mowa oczywiście o suplemencie Solgar - Włosy, skóra, paznokcie ;)
Po niezbyt zachęcających rezultatach z Humavitem klik klik postanowiłam zainwestować w coś lepszego. Solgar zbiera same zachęcające opinie, także nic tylko brać. Jedynym minusem jest cena - suplement kosztuje około 60zł, a wystarczy tylko na miesiąc intensywnej kuracji (2 tabletki dziennie) choć można wybrać opcję 1 tabletki dziennie.


W moim przypadku postawiłam na kurację uderzeniową i przez pierwszy miesiąc brałam po 2 tabletki dziennie. Jak zwykle postawiłam słoiczek w widocznym miejscu w kuchni, także z regularnością nie miałam żadnych problemów ;)

Jeśli chodzi o  stronę praktyczną to w ciemnym słoiczku otrzymujemy 60 tabletek. Są one dość spore, ale łatwe do przyjmowania. Nie mają mocnego zapachu, choć jak już ktoś chce powąchać to nie zostanie zaskoczony miłą wonią ;)

Teraz trochę tego najciekawszego - czyli rezultaty. Po miesiącu zaobserwowałam znacznie mniej wypadających włosów. Wcześniej wystarczało przeczesać ręką włosy by na mojej dłoni znalazły się 3-4. Nie mówiąc już o myciu, które było koszmarem, a około 150 włosów to była norma ;/
Teraz przy przeczesaniu suchych włosów ręką nie wypada nic, a podczas mycia jest to standardowa ilość włosów w zależności czy pamiętam żeby je rozczesać przed myciem, czy nie ;)


Nie mierzyłam włosów, a szkoda bo wydaję mi się, że suplement przyspieszył odrobinę przyrost miesięczny. W ogóle odkąd nie przejmuje się już tak zapuszczaniem włosów, wydaję mi się że szybciej rosną ;) Pewnie nie wyczuwają presji ;P

Oprócz tego włosy są mocniejsze i zdrowsze ;) Nie łamią się tak bardzo. Nawet farbowana strona włosów nie narzeka ^^


Zauważyłam również wzmocnienie paznokci, teraz praktycznie bez wysiłku mogę zapuścić nieco dłuższe pazury nie bojąc się o rozdwajanie i tego typu dziadostwo.

Jeśli chodzi o stan cery to nie zauważyłam większej poprawy, cera jest w normie czasem coś wyskoczy, czasem jest w świetnym stanie (to się zdarza najczęściej jak siedzę w domu i nie mam żadnych planów ;P ) A przed okresem jak zwykle grymasi, także tutaj szału nie ma ;)


Kupiłam kolejne opakowanie i teraz staram się przyjmować 1 tabletkę dziennie przez 2 miesiące. Wtedy zakończę kurację Solgarem i jeśli zaobserwuje jakieś zmiany to podzielę się wrażeniami.

Macie swoje ulubione suplementy? 

środa, 4 września 2013

Niebieskie włosy po raz drugi + zdjęcia po mieszance Biovax i Artiste ;)


Hej! Dziś po krótkiej przerwie notka o kolejnym farbowaniu, a raczej dwóch farbowaniach Allwavesem (F555) na niebiesko. W poprzedniej notce klik klik opisywałam przygody z pierwszym farbowaniem granatowym mixtonem i patrząc z perspektywy czasu łatwo dostrzec, że efekty Allwaves są o niebo lepsze, jeśli chodzi o uzyskany kolor i jego intensywność oraz jaskrawość.

Na początku jak zwykle rozjaśniłam włosy kąpielą rozjaśniającą. Na rozjaśnione włosy fryzjerka położyła farbę wymieszaną z utleniaczem 6%, do całej mieszanki dołożyła trochę (jakieś 1,5 łyżki) ciepłej wody, co wg mnie nie było zbyt fortunną decyzją, bo choć kolor wyszedł piękny, to zmył się po półtorej tygodnia ;/ Tutaj kilka zdjęć jak prezentował się na początku oraz jak paskudnie się zmył.

Na zdjęciach interwencja słodziaśnych buziek by zakryć mój nieogar ;P


I po kilku praniach ;) Upięte jeszcze jakoś się prezentują...

...ale rozpuszczone to tragedia. Siano i zgroza. Niedobitki niebieskiego zostały przy głowie.


Dlatego też gdy przyszły moje dwa kolejne opakowania farby Allwaves postawiłam zaangażować do farbowania moją kuzynkę. Nie chciało mi się znów bawić z wizytą u fryzjera (poza tym nie podobało mi się mieszanie farby z wodą) no i cięcie po kosztach ;) Kuzynka wiedziała co i jak bo już miała doświadczenie z farbowaniem moich kudełków, także przystąpiłyśmy do farbowania. Poszła cała tubka farby 100ml plus jakieś 60-70ml utleniacza 6%. Trzymałam to wszystko około 40 minut. I oto efekty. 

światło dzienne - włosy rozczesane

sztuczne światło - włosy ułożone na kremie do stylizacji Artiste (różowy)



 z fleszem - włosy rozczesane, na dzień przed myciem


Warkoczyki ;) 
Oraz obiecane Wam zdjęcie włosów po mieszance Biovaxu z proteinową Artiste (zdjęcie w świetle dziennym przy oknie, włosy trochę odciśnięte po koczku nocnym ;)


Uff i to tyle jeśli chodzi o osiągnięcie wymarzonego koloru. Jak na razie jestem po dwóch myciach i farba nieźle się trzyma. Są oczywiście pasma, których farba nie złapała, ale nie można mieć wszystkiego ;P 
Mam jeszcze jedną tubkę w zapasie, a potem mam zamiar przerzucić się na farby Elumen klik klik, które mają obłędne kolory jak i cenę ;) Polecam obejrzeć ten filmik klik klik, dziewczynie wychodzą genialne włosy ;) 

Jeśli chodzi o kondycję włosów to muszę bardziej zadbać o pofarbowane części (tj. spodnia strona włosów i grzywka), bo reszta trzyma się jak trzymała ;)

Co myślicie o tej rundzie farbowania? Jak wam się podoba kolor?

czwartek, 29 sierpnia 2013

Biovax + różowa Artiste = szczęśliwe włoski ;)

Hej! Dziś krótko o moim ostatnim małym, niegroźnym mieszaniu. Moje włosy ostatnio mają swoje humorki (ostatnie rozjaśnianie plus farbowanie na niebiesko) i chciałam je dopieścić proteinowo i nawilżeniowo jakkolwiek to ostatnie brzmi ;)
Różowa Artiste (KWC) stała na wannie, więc pomyślałam skoro to idealna baza i dodatek do wszelkiego rodzaju maseczek (zarówno gotowych jak i robionych) to dlaczego nie wymieszać ją z Biovaxem Naturalne Oleje (KWC), który czasem potrafi nieźle obciążyć, a włosy i tak są bez efektu wow.
Wymieszałam dwie czubate łyżeczki (po jednej z każdego specyfiku) i nałożyłam pod czepek oraz ręcznik na ponad godzinę, bardzo obawiając się obciążenia i innych niespodzianek.

Na szczęście po zmyciu mieszanki i naturalnym wyschnięciu włosów ukazały mi się gładkie, nawilżone, dociążone, ale bez jakichkolwiek oznak obciążenia włoski ;) Yeah! Mission succed!

Mieszacie tak czasem tylko na czuja? ;) 

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Znalezione na youtube: "Przepisy DIY których nie powinnaś nigdy próbować"

Hej! Dziś post na szybko. Chciałam się z Wami podzielić filmikiem, który niedawno zobaczyłam na tumblru, a sam tytuł zaintrygował mnie bardzo ;) Dziewczyna zna się na rzeczy (jest 'esthetician' nie bardzo mogłam znaleźć tłumaczenia tego słowa w sieci, ale wydaję mi się że jest to coś w stylu licencjonowanego kosmetologa <klik>) i ma więcej interesujących filmów, także polecam jej kanał ;) Szczerze mówiąc do niedawna stosowałam niektóre z niepolecanych przepisów, ale teraz będę się wystrzegać.



Mówi o unikaniu takich składników w recepturach jak:
- cytryny jako dodatku maseczki lub peelingu,
- sodzie oczyszczonej jako peelingu enzymatycznego,
- pasty do zębów na niespodzianki,
- olejku z lawendy na twarz,
- ocet jabłkowy jako tonik,
- oliwa z oliwek i olej kokosowy jako nawilżacz na twarz,
- olejek miętowy (eteryczny) jako dodatek do masek/kremów na twarz,
- generalnie nie nakładanie olejków eterycznych na twarz (jako dodatek, bo solo to chyba każdy wie że nie można ;),

Większość z tego na szczęście nie stosuję, ale teraz będę uważać ;)

Znacie jakieś inne "niedobre" składniki dla naszej cery? Co myślicie o tym filmiku?

niedziela, 25 sierpnia 2013

[Recenzja] Biochemia Urody - Peeling enzymatyczny EKO


Cześć! Dziś recenzja świetnego enzymatycznego peelingu z Biochemii Urody, który kupiłam licząc na godnego i tańszego zamiennika Ginvery. Podołał zadaniu? Zobaczcie niżej :) 
Jeszcze taka uwaga, oceniam starą wersję peelingu z serwatką mleczną, niedawno producent zmienił ją na mączkę ryżową, ze względu na nieprzyjemny zapach peelingu ;P 

Jak opisuje go producent
Tekstu jest sporo, także podaję link dla ciekawych <tutaj>. A w skrócie peeling delikatnie oczyszcza, wygładza, zmiękcza, rozpuszcza martwy zrogowaciały naskórek, wspomaga rozjaśnianie przebarwień, przyspiesza gojenie i działa przeciwzapalnie, nawilża i łagodzi podrażniania. Pełni również rolę maseczki - odżywia i wygładza. Przeznaczona do każdego typu cery.

Użycie
Najczęściej używam po kąpieli, kiedy skóra jest odpowiednio przygotowana i oczyszczona delikatnym żelem, mieszam maseczkę z kwasem hialuronowym lub wodą (nie kranówką) np. jedną łyżeczkę (dołączona do zestawu) i kilka krople wody. Mieszam do powstania gęstej papki i nakładam na 10-15 min.
Wydajność
Niezła, ale mogło by być lepiej. Jedno opakowanie wystarczy na około 10-15 użyć.
Konsystencja i zapach
A fuj, śmierdzi to okropnie, zepsutym mlekiem ;P Co na szczecie teraz zostało zmienione ;) Konsystencja bardzo aksamitna, po zmieszaniu z wodą zmienia się w gładką pastę.

Opakowanie
Typowy dla BU niski, biały słoiczek, nie mogę nic zarzucić. Do zestawu dołączona jest plastykowa łyżeczka. W opakowaniu mamy 125ml/41g produktu.
Skład
Niestety nie skopiowałam starego składu, a na stronie producenta jest podany nowy. Jednak nie było tam żadnych niepotrzebnych składników (tak jak w obecnym) tylko baza, którą była serwatka mleczna oraz enzymy. Na pewno było coś jeszcze, niestety nie mam pamięci Mike'a Ross'a z Suits ;P

Działanie
PLUSY
- genialnie wygładza
- rozjaśnia cerę
- zwęża pory
- rzeczywiście rozjaśnia przebarwienia 
- jest delikatny
- skóra jest miękka i gładka
- cera jest uspokojona
- nie "rusza" naczynek

MINUSY
- aktualnie nie ma, kiedyś minusem był zapach ;)

+/- dla niektórych problemem może być potrzeba przygotowania peelingu, ja tam akurat lubię mieszać ;)


Cena i dostępność
Dostępny tylko w sklepie Biochemii Urody klik, 41g kosztuje 15,50 zł, wg mnie cena jest bardzo przystępna.

Podsumowanie
Peeling prawie idealny ;) Jedyne czego mu brakuje w porównaniu do Ginvery to taka charakterystyczna miękkość twarzy jak u dziecka po użyciu zielonego żelu ;) Ale bez tego też można przeżyć ;) Przy następnych zakupach na BU na pewno wpadnie do koszyka razem z olejkiem myjącym, o którym za niedługo ;)
6/6

Lubicie produkty z Biochemii Urody? Macie sowich faworytów?

środa, 21 sierpnia 2013

Wyniki Mini Rozdania ;)


Hej! Dziś wyniki małego koreańskiego rozdania ;) Zanim podam zwycięzcę chcę podziękować wszystkim, którzy wykazali zainteresowanie i wzięli udział ;)

Tam tam tam! Z radością ogłaszam, że zwycięzcą jest...

silver


Serdecznie gratuluję i czekam na adres do wysyłki ;) Jeśli w ciągu 3 dni nic do mnie nie przybędzie powtórzę losowanie. 

Mój mail znajduje się w zakładce "Kontakt" 

Pozdrawiam gorąco :)
Lady Snow

wtorek, 20 sierpnia 2013

[Recenzja] Biały, magiczny proszek - korund z ZSK

Hej! Dziś trochę o genialnym peelingu mechanicznym, którym od czasu do czasu lubię wyszorować buźkę ;) Mowa tu o produkcie z ZSK, czyli korundzie - mikrodermobrazji, o którym więcej możecie poczytać na stronie producenta <link>
W skrócie ma on ścierać wierzchnią warstwę naskórka, tak aby przyspieszyć regenerację skóry oraz zwiększyć wchłanianie składników odżywczych. Peeling najlepiej stosować 1-2 razy w tygodniu, wtedy zauważymy najlepsze efekty.


Można go stosować z:
- olejem - wg mnie najgorsza metoda, ciężko to potem spłukać i trzeba użyć albo szmatki albo jakiegoś żelu, żeby usunąć pozostałości korundu i oleju z twarzy. A męczyć facjatę po takim peelingu to już herezja...
- kwasem hialuronowym - tu spisywał się ładnie, cera nawilżona, gładziuteńka, cud miód orzeszki ;)
- delikatnym żelem (stosowałam Facelle, szampon Babydream (ten zwykły i ten w dużej butli) oraz płyn do kąpieli Babydream fur Mama) - tą wersję używam najczęściej, ponieważ jest najszybsza i nie muszę lecieć do kuchni po kwas HA, a efekty praktycznie takie same jak z kwasem,

Fajnie po takim peelingu użyć maski (np. ze spiruliną), której składniki lepiej się wchłonął i efekt będzie lepszy.

Na ZSK możemy kupić go w 2 rozmiarach - 200g lub 1,7 kg ;) Mój jak łatwo się domyślić zawiera 200g produktu i mimo częstego stosowania ledwo widać zużycie. Peeling jest bardzo wydajny, wystarczy szczypta by oczyścić całą twarz.

Korund w strukturze przypomina bardzo drobno zmielony piasek. Nie rozpuszcza się w wodzie.

Komu polecam? 
Myślę, że wszystkim mogę polecić ten produkt, nawet wrażliwcom, ponieważ możemy stopniować siłę "ścierania" poprzez mocniejszy lub słabszy nacisk. Jedyne czego unikam to peelingowanie okolic "naczynkowych" (mam kilka naczynek przy górnej części nosa i tam się nie zapędzam z korundem ;) 
Najbardziej przyda się on osobom o zanieczyszczonej cerze, posiadającym zaskórniki, nieładny, szarawy lub nierównomierny koloryt. Używam go także by pozbyć się suchych skórek z okolic nosa.

Używacie korundu? Jakie są Wasze wrażenia?

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Żyworódka Quest!


Hej wszystkim! Wczoraj skończyłam przygodę z Joanną Rzepą, więc czas na nową wcierkę! Mam ich w kolejce jakieś 10 nowych, nieotwartych, czekających na zużycie, ale oczywiście mi do głowy przyszło coś innego.

Jakiś czas temu przyrządziłam sobie serum z żyworódki z myślą o niespodziankach i generalnie cerze. Wzięłam wielką żyworódkę z parapetu i za zgodą rodzicielki ogołociłam ją z liści i przyrządziłam serum (poniżej podam dokładny przepis). Motorem do tego był wpis na blogu Aliny Rose (dzięki niej się zorientowałam, że właściwie ja mam żyworódkę w domu... nawet dwie ;) Dotarło też do mnie że moja mama i babcia używają jej od dłuższego czasu, no ale... ^^"

Samego serum wyszło mi dość sporo, coś ponad 1/2 standardowej wielkości słoika. I tak sobie stało w lodówce raz na jakiś czas używane na niespodzianki (polecam gorąco ;)

Ale do rzeczy, niedawno pisałam o wzmożonym wypadaniu włosów, które męczy mnie od jakiegoś czasu. Przeszukałam sieć w poszukiwaniu informacji o działaniu żyworódki na włosy i... nie znalazłam praktycznie niczego, poza kilkoma wzmiankami, że wzmacnia włosy i cebulki. Nie zniechęciło mnie to, wręcz przeciwnie, postanowiłam sprawdzić na sobie działanie tej magicznej rośliny. Mam wobec niej spore oczekiwania, jeśli jej działanie będzie tak dobre na włosy jak na cerę to liczę na dobre efekty ^^

Część serum przelałam do butelki po kuracji Joanna Rzepa, część jest jeszcze w słoiku.
Jak widać wcierka jest wodnista, a barwa przypomina trochę wodę w stawie ;)
A poniżej mój iście artystyczny plan działania (moje zdolności manualne zatrzymały się na poziomie podstawówki).
zestaw małego Picasso ;)

Przepis na serum z żyworódki

Składniki
- liście z krzewu żyworódki (dowolna ilość, choć im więcej tym lepiej, ja użyłam ponad 40 dość sporych, ale moja żyworódka była naprawdę ogromniasta)
- spirytus rektyfikowany (użyłam lubelskiego)
Wykonanie
1. Obrać liście z błonek (nie musi być dokładnie, ale przynajmniej z połowy liścia).
2. Ponabijać, poprzekrajać, generalnie rozdrobnić plastykowym/drewnianym (niemetalowym) nożem/widelcem w również niemetalowym naczyniu.
3 Szybka wersja to wsadzić liście w gazę i wyciskać ile sił w rękach.
4. Wolna wersja - wsadzić do lodówki i poczekać dzień lub dłużej aż liście puszczą sok (ja wybrałam szybszą wersję, ale następnym razem zdecyduję się na dłuższą) i zabrać się za wyciskanie.
5. Przelewamy do miarki i mierzymy ile mamy soku.
6. Konserwujemy alkoholem w proporcji 1:5 - 1 miarka alkoholu - 5 miarek soku.
7. Możemy przechowywać przez rok w lodówce.

Najszybsza wersja - kupujemy gotową żyworódkę na alkoholu, glicerynie lub po prostu sok ;) Choć co do tego ostatniego nie jestem pewna, czy sok zadziała tak dobrze bez żadnego "przekaźnika" mocy... Luke ;)

Mam nadzieję, że kuracja przyniesie pożądane efekty i rzeczywiście zmniejszy wypadanie, wzmocni włosy i może wpłynie na porost.

Trzymajcie kciuki! Efekty za miesiąc ;)

Mieliście jakieś doświadczenia z żyworódką? Jakie są wasze wrażenia? A może stosowaliście ją na skórę głowy? Dajcie znać w komentarzach ;)

niedziela, 18 sierpnia 2013

[Recenzja] Kuracja wzmacniająca Joanna Rzepa

na zdjęciu również glinka do skóry głowy, ale o niej kiedy indziej ;)

Cześć! Dziś recenzja popularnej wśród włosmaniaczek wcierki Joanna Rzepa. Czy sprawdziła się również u mnie? Odpowiedź poniżej ;)

Jak opisuje go producent
"Kuracja wzmacniająca Rzepa przeznaczona jest dla włosów przetłuszczających się, ze skłonnością do łupieżu i wypadania. Zawiera bogaty zestaw aktywnych czynników - takich jak ekstrakt z czarnej rzepy oraz inne specjalnie wyselekcjonowane ekstrakty naturalne i składniki energizujące, aby wzmacniać włosy i skutecznie zmniejszać przetłuszczanie się skóry głowy. To specjalistyczny produkt do wcierania w skórę głowy, który pozwala osiągnąć dobre rezultaty przy regularnym stosowaniu. Specjalna formuła neutralizuje charakterystyczny zapach czarnej rzepy i zwiększa komfort stosowania."
Użycie
Codziennie lub co drugi dzień wcierałam produkt wykonując przy tym krótki masaż.

Wydajność
Kuracja jest w miarę wydajna, spokojnie wystarczy na miesiąc stosowania.

Konsystencja i zapach
Mi akurat zapach nie przeszkadza, jednak moja młodsza siostra strasznie się krzywiła jak nakładałam wcierkę ;) Aromat jest dość mocny i po nałożeniu nie ulatnia się całkowicie. Konsystencja wodnista.

Opakowanie
Za to wielki plus, wygodna buteleczka z aplikatorem. Wszystkie wcierki powinny mieć takie opakowanie ;)
Skład

Na początku woda, alkohol denaturatowy, który pełni rolę rozpuszczalnika oraz konserwantu, mi krzywdy nie robi, ale wrażliwcy muszą uważać. Następnie emolient, a po nim masa ekstraktów: czarna rzepa, pokrzywa, korzeń łopianu, chmiel, jałowiec. Witaminy:  B3, B5, FAllantoina. Na końcu substancje zapachowe i konserwanty.

Działanie
PLUSY
- wysyp baby hair
- rzeczywiście zmniejsza przetłuszczanie skóry głowy (choć w lecie generalnie nie muszę tak często myć głowy, także... ;)
- nie podrażnia
- łatwość aplikacji (wielki plus dla butelki)
- przyjemny zapach
- lekko ogranicza wypadanie (wpływ na to mógł mieć suplementy diety Solgar)

MINUSY
- nie wpływa znacząco na porost (nie mierzyłam włosów, ale też nie zauważyłam specjalnej różnicy w długości)
- nie wzmacnia włosów (lepsze efekty widziałam po kozieradce)

Cena i dostępność
Nabyłam ją w SuperPharm za około 7,50. Dostępna w sklepach zielarskich, drogeriach Natura oraz innych.

Podsumowanie
Na razie nie planuje powtarzać kuracji. Wcierka nie jest zła, ale nie ma efektu wow jak po innych (jantar, kozieradka, czosnek-cebula). Czy polecam? Owszem, jeśli nie zmagamy się z dużym wypadaniem oraz chcemy mieć na przyszłość przyjemny aplikator dla innych wcierek ;)

4+/6

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...