sobota, 12 stycznia 2013

Słówko o kremach BB

Cześć! Dziś znane wszystkim dzieci azjatyckich koncernów kosmetycznych, czyli kremy BB ;)
Przedstawię wam moją mini kolekcję od ulubionego do znienawidzonego. Dziś będzie słówko o każdym, a recenzje pojawią się później.

Powiem Wam, że kocham bb kremy! Jeśli chodzi od moją przed bb kremową fazę to były wczesno-licealne czasy, kiedy nie używałam nawet podkładu i jakoś żyłam (dziś pytam się siebie: jak? ;), potem wkręciłam się w azjatycką pielęgnację i tak przeszło do BB. Zamówiłam swój pierwszy Skin79 Hot Pink i pokochałam ten bb kremowski efekt.
Jednak wtedy jeszcze nie byłam wymagającą użytkowniczką, więc teraz efekt różowiątka nie jest już taki zachwycający, choć podchodzę z nostalgią do tego słodkiego opakowania ;) Odnośnie opakowań zrobię chyba oddzielny post, bo azjatyckie firmy niesamowicie rozpieszczają swoje klientki i jestem permanentnie fochnięta na wszystkie tutejsze, drogeryjne koncerny robiące opakowania, które finezje zgubiły, gdzieś na taśmie produkcyjnej.
Ok! Ale już bez gadania ;) Do rzeczy.

Nr 1. Innisfree Eco Natural Green Tea 


Krem ma bardzo fajne krycie i piękny kolor  (odcień 1), jego wadą jest trochę za duży glow i opakowanie, tzn. pompka się zepsuła, przez co myślałam, że bb mi się już skończył, ale rozcięłam pudełko i patrzę a tu jeszcze 1/3 kremu zostało ;/ W każdym razie miło go wspominam i jeszcze czasem sięgam, gdy potrzebuje mocniejszego krycia.

Nr 2. Lioele Beyond The Solution


Aktualnie używam tego bebika i jestem całkiem zadowolona, niestety nie ma efektu wow i szybko się nudzi. Z właściwości to średnie krycie, fajna konsystencja, przyjemny zapach, sam bb dość nietrwały.

Nr 3. Skin Food Good Afternoon Peach (odcień 1)

Używam go, gdy moja cera ma dobry dzień, co oczywiście nie zdarza się często. Wygląda bardzo naturalnie, ładnie wyrównuje koloryt, ma piękny kolor i zapach, do tego w słodkiej małej tubce. Nie daje typowego dla bb glowa (wg producenta jest do cery tłustej lub mieszanej) jednak nie jest to całkowity mat, więc na wszelki wypadek lekko go pudruję w strefie T.

Nr 4. Skin79 Hot Pink


Doskonale znany bb krem, chyba najpopularniejszy ze wszystkich. Mój pierwszy bebik, który wspominam bardzo dobrze, ale już do niego nie wrócę (chociaż może... ;) Ładnie wyrównywał koloryt, pozostawiał efekt ładnej i zdrowej cery. Nie miał zbyt mocnego krycia i lekko się świecił.

Nr 5. Etude House Precious Mineral (odcień W13) 


Tu niestety moje największe rozczarowanie ;( Generalnie krem miał dziwną suchą konsystencje (nawet dla takiego mieszańca jak ja), nie miał zbyt mocnego krycia i dość brzydki odcień (teraz wiem, że powinnam wziąć najjaśniejszy). Najgorsze jednak było to, że mnie wysypywał, choć dawałam mu mnóstwo szans. W ogóle chyba nigdy nic mnie nie wysypywało, a tu nagle takie wtf? Co się dzieje? I wina spadła na ten bebik jako, że to była jedyna zmiana w mojej pielęgnacji. Pudełeczko poszło dalej, mam nadziej, że będzie komuś dobrze służyło ;)

Powyższa lista dotyczy kremów których miałam/mam pełnowymiarowe opakowania. Poniżej opiszę kilka, które testowałam pożyczone/podkradzione ;) od siostry i współlokatorek lub korzystałam z próbek. Te bebiki stosowałam nie więcej niż kilka razy, więc będę opisywać tylko pierwsze wrażenia :)
Lista również od najlepszych do najgorszych.

Nr 1. Skin79 Hot Orange

Ten bebik w porównaniu do różowego brata ma bardzo, bardzo dobre krycie, bez problemu można nim zrobić efekt maski, również kolor jest jaśniejszy z żółtymi podtonami. Generalnie krem daje bardzo ładny efekt na twarzy i fajnie ją nawilża, z tym że jego wytrzymałość jest bardzo krótka (nawet przypudrowany) szybko znika i trzeba poprawiać w ciągu dnia. Nie zmienia to jednak faktu, że jest naprawdę dobry i przez długi czas zastanawiałam się nad pełnowymiarowym opakowaniem. 

Nr 2. Missha Perfect Cover (odcień 21)

Sławna Miszka PC sprawdziła się u mnie bardzo dobrze, jest obiecane krycie, dość matowe zakończenie, jedyne czego mi brakowało to nawilżenie, podkreślała suche skórki w okolicach policzków (choć niezbyt mocno). Z plusów to długa wytrzymałość, krycie i ładny mat. Też długo się głowiłam, czy jej nie kupić w całej okazałości ;)

Nr 3. Holika Holika Petiti (Moisture) 


Po jednorazowym użyciu mogę powiedzieć, że Holika Holika to bardzo fajny bebik, dobre krycie, ładne wykończenie, taki semi matt i śliczny odcień. Przypudrowany trzyma się naprawdę długo i ładnie. Jak dla skóry mieszanej świetny ;) Do tego ta śmieszna cena - niecałe 20 zł na ebayu ;)

Nr 4. The Face Shop Power Perfection (odcień 2)


Najbardziej podkładowy bb jakiego używałam, tzn. miał bardzo podobne wykończenie jak podkład, zdawał się bardziej leżeć na skórze niż faktycznie się z nią stapiać. Krycie bardzo wysokie, praktycznie odrobinę za dużo i od razu maska, do tego błyszczał się dość nieładnie. Jednym słowem nie polubiliśmy się ;)


To chyba tyle, jeśli chodzi o przetestowane przeze mnie bb kremy. Nie ma tego może zbyt wiele, ale stale powiększam swoją kolekcją (w miarę potrzeb oczywiście ;). Postaram w najbliższym czasie napisać bardziej szczegółowe recenzje, pokazać swatche i w ogóle ;) 

Pozdrawiam 
LS





1 komentarz:

  1. Ja najbardziej lubię kremy BB Skin79 Orange, Innisfree Grean Tea i Cedia Rose Stem cell, bo mam tłustą cerę. A od jakiegoś czasu używam też kremów CC i pieję z zachwytu. Szczególnie za Tonymoly CC. Ostrzę też pazury na osławionego Dr.G. Brightening Balm, bo tyle się o nim naczytałam. Koleżanki polecają Misshę, ale miałam próbkę i jakoś mi nie podeszła.
    kinafanka

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...